
Blog psychologiczny. Aktualności ośrodka Psychoterapia W RELACJI.
Zależność, autonomia i lęk przed zależnością – czyli czy potrzebujemy innych ludzi
Dziecko rodzi się z biologiczną i podstawową potrzebą relacji z drugim i jest początkowo całkwiecie od niego zależne. Z czasem rozwijający się człowiek uczy się znajdować oparcie także w sobie. Odpowiedź jaką otrzymamy na naszą naturalną potrzebę zależności w dzieciństwie wpłynie na to, jak będziemy reagować na bycie w bliskości i zależności od drugiego w naszym dorosłym życiu.
„Bądź niezależny. Musisz radzić sobie sam. Nie można polegać na innych. Trzeba być samodzielnym. Tylko na siebie zawsze możesz liczyć. Nie uwieszaj się na innych.” – takie i podobne zdania słyszało od swoich opiekunów wielu z nas. O czym one są i jakie mogą być skutki przyjęcia takiej narracji o innych ludziach? Zastanówmy się nad tym wspólnie.
Od pełnej zależności do zdrowej autonomii
Dziecko rodzi się z biologiczną i podstawową potrzebą relacji z drugim. Rozwijający się w brzuchu matki człowiek nigdy nie jest sam. Po narodzinach głód kontaktu z drugim jest tak wielki, że jego niezaspokojenie grozi śmiercią.
Z czasem, a jest to proces bardzo powolny i długotrwały, człowiek uczy się znajdować oparcie także w sobie. Nie dzieje się to jednak samoistnie, ale na skutek zaspokajania naszych potrzeb przez obecnego przy nas dorosłego i uwewnętrzniania jego/jej reakcji na nas. Ważne, żeby odpowiedź na nas z otoczenia była balansem między zaspokojeniem naszych potrzeb a ich optymalną frustracją. Wystarczająco dobra odpowiedź na nasze potrzeby uczy poczucia, że nasze potrzeby są ważne, że bezpiecznie jest je czuć, a zaspokojenie ich jest możliwe. Odpowiednia, czyli ani nadmierna, ani nie zbyt mała, frustracja zachęca z kolei do samodzielnej inicjatywy na rzecz zaspokojenia własnych potrzeb. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, to nauka, którą pobieramy w efekcie tych wieloletnich procesów to poczucie, że mamy wiele własnych zasobów, po które możemy sięgać w sytuacjach dla nas trudnych. Możemy też elastycznie decydować, czy chcemy sięgać po wsparcie innych. Czujemy się bezpiecznie w świecie z poczuciem, że, gdy sytuacja nas przerośnie, znajdą się dobre ręce, które pomieszczą nasz ból i pomogą przetrwać.
Gdy budowanie zdrowej autonomii natrafi na przeszkody…
Bywa, że zamiast wystarczająco dobrej odpowiedzi na naturalną potrzebę zależności, otrzymamy coś, co zapisze się w nas jako sygnał ostrzegawczy. Zamiast odpowiadania na emocje i potrzeby, możemy spotkać się z ich zaprzeczaniem lub niedostrzeganiem: „Nie przesadzaj!”, „To cię boli?”, „Ciężko ci? Mi to dopiero jest ciężko!”. W efekcie uczymy się, że nasze emocje i potrzeby są podejrzane, a zaspokojenie ich wątpliwe. Lepiej więc ich nie czuć, a z pewnością już nie polegać na innych w kwestii ich zaspokojenia. Możliwa jest też odpowiedź, która zmusza do „samodzielności” znacznie wcześniej, niż jest to możliwe: „Taki duży chłopiec, a się mazgai…”, „Taka duża dziewczynka, a boi się takiej drobnej rzeczy”. Przedwczesne zmuszanie do samodzielności to nie tylko przekazy werbalne, ale też zwyczajny konsekwentny brak odpowiedzi na wyrażane przez dziecko potrzeby. Wniosek jaki wtedy ono wyciąga jest prosty: Muszę radzić sobie samo, nie mogę liczyć na innych. W efekcie staramy się być „dzielni” na wyrost, samodzielność podszyta jest lękiem, proszenie o pomoc wstydliwe, a przekonanie, że „nikogo nie potrzebuję, zawsze radzę sobie sam” zabiera możliwość skorzystania z oparcia wtedy, gdy byłoby ono pomocne.
Lęk przed zależnością – co robić?
Pierwszym krokiem do zmiany jest zwykle świadomość. Jakie są nasze przekonania odnośnie zależności? Czy zależność jest bezpieczna? Wstydliwa? Zagrażająca? Nie do przyjęcia? Drugi krok to poszerzanie naszej świadomości: o emocje, myśli, historie naszych doświadczeń, przeżycia, które zapisały się w naszym ciele. Dalsza część drogi odbywa się w relacji – aby móc uznać, że zależność jest bezpieczna, musimy móc doświadczyć jej w relacji z drugim człowiekiem. Nierzadko zanim będzie to możliwe w relacjach z najbliższymi nam ludźmi, konieczne będzie doświadczenie uczuć i blokad związanych z zależnością w relacji z psychoterapeutą.
Czy psychoterapia online jest skuteczna?
Choć e-psychoterapia na dobre zagościła w codzienności, wielu specjalistów i ich klientów, zastanawia się nad jej skutecznością. Czy zatem terapia online jest równie dobra jak ta prowadzona w gabinecie? Jakie są jej ograniczenia i na co zwrócić uwagę, gdy się na nią zdecydujemy.
Choć e-psychoterapia na dobre zagościła w codzienności, wielu specjalistów i ich klientów, zastanawia się nad jej skutecznością. Czy zatem terapia online jest równie dobra jak ta prowadzona w gabinecie? Jakie są jej ograniczenia i na co zwrócić uwagę, gdy się na nią zdecydujemy.
Skuteczność e-terapii
Pandemia COVID-19 która wymusiła ograniczenie osobistych kontaktów z jednej strony i wzrost zapotrzebowania w zakresie zdrowia psychicznego z drugiej, przyniosła znaczącą zmianę w postrzeganiu usług psychoterapeutycznych świadczonych za pomocą internetu, czy telefonu. Obecnie psychoterapia online nikogo nie dziwi i przyzwyczaiło się do niej zarówno wielu specjalistów, jak i osób z niej korzystających. Najczęściej są to rozmowy wideo odbywające się synchronicznie. Rzadziej zdarzają się sytuacje, w których wsparcie prowadzone jest za pomocą czatów, połączeń głosowych, czy korespondencji elektronicznej.
Nad skutecznością e-terapii w ostatnich dwu dekadach przeprowadzono wiele analiz. Zarówno w odniesieniu do terapii jako takiej, jak i w odniesieniu do specyficznych problemów, z jakimi zgłaszają się klienci. Przeprowadzono także wiele metaporównań tych badań (polegających na zbieraniu i porównywaniu wyników różnych badań prowadzonych w przez różnych badaczy, w różnych warunkach). Na przykład przeprowadzona w 2021 roku analiza 57 badań obejmujących ponad 4 tys. osób z różnymi problemami i w różnym wieku, wykazała podobne efekty zarówno terapii odbywającej się osobiście, jak i w cyberprzestrzeni. Nieznacznie lepsze wyniki terapii online zanotowano w grupie kobiet i osób leczących się w placówkach medycznych. Nie zauważono różnic w tym, jakie życiowe decyzje podejmowali pacjenci korzystający z obu form. Badacze zwracają jednak uwagę na konieczność kontynuowania badań, szczególnie w zakresie lepszego doboru grup badawczych, czy lepszej jakości raportów (często raporty są niespójne, czy niekompletne). W świetle obecnej wiedzy można jednak uznać, że obie formy psychoterapii są ekwiwalentne i równie skuteczne (Bastini, A.B, Paprzycki, P., Jones, A.C.T. & MacLean. N. (2021), Are videoconferenced mental and behavioral health services just as good as in-person? A meta-analysis of a fast-growing practice. Clinical Psychology Review 83, 101944).
Dylematy etyczne
Nie brakuje argumentów etycznych zarówno za, jak i przeciw e-psychoterapii. Metaanaliza 249 artykułów o tej tematyce wskazuje 24 argumenty przemawiające za tą formą i 32 przeciw niej (Stoll, J., Müller, J. A., & Trachsel, M. (2020). Ethical issues in online psychotherapy: A narrative review. Frontiers in Psychiatry, 10, Article 993). Najważniejsze argumenty przemawiające za świadczeniem i korzystaniem z tego rodzaju usług dotyczą w głównej mierze ich dostępności oraz elastyczności np. w zakresie miejsc, czy terminów spotkań. Duża grupa klientów, to osoby mieszkające za granicą, które potrzebują terapii w ojczystym języku, mieszkające w miejscowościach, gdzie trudno jest dostać się do specjalisty, pracujące za zmiany, czy podróżujące służbowo. Warto także zwrócić uwagę na to, niektórym osobom łatwiej jest nawiązać kontakt z terapeutą i czuć swobodnie w znanym sobie otoczeniu. Praca i spotkania online są także codziennością wielu osób i chętnie korzystają one z cyberprzestrzeni w różnorodnych dziedzinach życia. Niektóre formy e-terapii są także tańsze od tradycyjnych spotkań osobistych. Terapeuci zaś poza wymienionymi zaletami dostrzegają także ułatwienia w przypadku, gdy np. nagrywają spotkania dla celów superwizji.
Szczególną uwagę zarówno terapeutów, jak i ich klientów powinny zwracać jednak argumenty wskazujące istotne ograniczenia cyberterapii. Wyjątkowo ważne w tym kontekście są aspekty związanych z bezpieczeństwem. Gabinet terapeuty jest przestrzenią, w której to on dokłada starań, aby spotkania były objęte tajemnicą, aby nie można było ich usłyszeć, aby nikt niepowołany nie mógł wtargnąć do gabinetu i aby otoczenie (np. wyposażenie) było wygodne i sprzyjające. W przypadku terapii online możliwość kontrolowania warunków jest ograniczona. Może się zdarzyć włamanie do komputera, przerywanie sesji przez inne osoby, słabe wyciszenie pomieszczeń, niechęć do poruszania pewnych tematów (np. gdy za ścianą jest współmałżonek, trudno jest o swobodną rozmowę na temat problemów w relacji). Można sobie wyobrazić, jak niekorzystna i szkodliwa byłaby sytuacja pracy z osobą doświadczającą przemocy, której z miejsca niewidocznego w kamerze przysłuchuje się osoba stosująca przemoc. W cyberprzestrzeni utrudniona jest także możliwość interwencji w przypadkach nagłych np. gdy pojawiają się silne objawy fizyczne (utraty przytomności, trudności z oddychaniem), czy zachodzi potrzeba wezwania karetki w sytuacjach zagrożenia życia.
Wielu terapeutów nie ma także przeszkolenia z e-psychoterapii i nie rozumie jej specyfiki (np. ograniczeń komunikacyjnych, czy nieadekwatności niektórych narzędzi i metod). Także sama technologia ma swoje ograniczenia, a cyfrowe kompetencje obu stron często są niewielkie. Wiele osób z różnych powodów, po prostu nie ma ochoty na e-terapię. Jak pokazują badania, terapia prawdopodobnie nie będzie skuteczna, gdy nie ma zgodności co do warunków, w jakich jest prowadzona – także tych dotyczących jej formy. Pomimo wielu analiz, badacze często zwracają uwagę na fakt, iż dotychczasowe dane na temat efektywności wciąż zawierają wiele luk i nie odpowiadają z wystarczającą pewnością na szczegółowe pytania o skuteczność terapii online.
Decydując się na taką pracę, warto zatem zastanowić się nad swoimi przekonaniami na jej temat, a także nad tym, czy mamy możliwość wzięcia odpowiedzialności za własne bezpieczeństwo i stworzenie wystarczająco dobrych warunków, aby wspomóc siebie w tym i tak niełatwym procesie jakim jest psychoterapia.
Kiedy psychoterapia nie działa?
Psychoterapia jest uznaną metodą pomocy w trudnościach natury psychologicznej, o udowodnionej badaniami skuteczności . Jednocześnie, psychoterapia nie zawsze jest skuteczna. W jakich sytuacjach klient może nie zauważać zmian wynikających z psychoterapii?
Psychoterapia jest uznaną metodą pomocy w trudnościach natury psychologicznej, o udowodnionej badaniami skuteczności. Jednocześnie, psychoterapia nie zawsze jest skuteczna. W jakich sytuacjach klient może nie zauważać zmian wynikających z psychoterapii?
Jeszcze jest za wcześnie…
Psychoterapia to proces, który potrzebuje czasu. W dodatku zwykle trudno na początku określić, ile ten proces będzie trwał. W podejściach krótkoterminowych, skoncentrowanych bardziej na konkretnych problemach i jasno określonych celach terapeuci umawiają się często na 20 sesji. Wielu klientów psychoterapii odczuwa pewne pozytywne zmiany po roku terapii. Nikogo nie dziwią jednak też procesy psychoterapii trwające kilka lat, szczególnie jeśli temat pracy klienta dotyka szerokiego obszaru jego życia i jest związany z sięgającym głęboko doświadczeniem wczesnodziecięcym. Jeśli po kilku lub kilkunastu sesjach terapeutycznych klient zastanawia się, dlaczego psychoterapia nie działa, być może potrzeba jest po prostu więcej cierpliwości w oczekiwaniu na zmianę i pracy nad nią.
Zbyt duże koszty jej wprowadzenia lub wtórne korzyści z braku wprowadzenia zmian
Choć teoretycznie wydaje się, że każda osoba, która przychodzi na terapię pragnie zmiany, naturalne jest to, że każda zmiana, nawet ta pozytywna, niesie za sobą również pewne koszty. Osoba, która dotychczas była zawsze miła i zgodna, kiedy zacznie bardziej asertywnie wyrażać swoje zdanie, będzie doświadczać więcej napięcia w relacjach. Czasem koszty mogą być tak duże, że skutecznie zniechęcają do próbowania nowego, na przykład gdy klient jest w dużym stopniu i realnie zależny od niesłużącej mu relacji. Może się też zdarzyć inna sytuacja: niechętnie wprowadzimy zmiany gdy zostając w status quo mamy realne korzyści, na przykład pozostając w bierności i bezradności doświadczamy opieki osób z otoczenia, a gdy czujemy się lepiej, jesteśmy „zdani tylko na siebie”.
Niesprzyjające warunki zewnętrzne
Środowisko, w którym żyjemy ma znaczący wpływ na łatwość bądź trudność, z jaką wprowadzamy zmiany. Jeśli jesteśmy otoczeni przez osoby lub okoliczności, którym nasz obecny stan jest „na rękę”, będziemy musieli włożyć dodatkowy wysiłek w przeciwstawianie się ich reakcji. Przykładowo, osoba która dotychczas napędzana była przez niezdrowy perfekcjonizm i osiągała jednocześnie sukcesy zawodowe i finansowe, być może spotka się z niezadowoleniem osób zależnych od niej finansowo, gdy postanowi zmniejszyć swoje oczekiwania wobec siebie. Nasz proces wprowadzania zmian poważnie zaburzyć mogą też niespodziewane kryzysowe sytuacje życiowe: np. utrata pracy, śmierć bliskich, choroby.
Ograniczenia po stronie terapeuty
Może okazać się, że terapeuta nie ma odpowiednich kwalifikacji do tego, aby pomagać klientowi w obszarze jego cierpienia bądź też nie jest w stanie mu pomóc z powodów osobistych. Etyka zawodu psychoterapeuty nakazuje w takiej sytuacji powiadomić o tym klienta i jeśli to możliwe odesłać do osoby, która będzie w stanie mu pomóc. Rozpoznawaniu takich sytuacji służy między innymi obowiązkowa w zawodzie psychoterapeuty superwizja oraz wymóg psychoterapii własnej w trakcie szkolenia w większości modalności psychoterapeutycznych.
Niedopasowanie terapeuty i klienta
Relacja terapeutyczna, choć specyficzna, jest relacją między dwojgiem ludzi. Może zdarzyć się, że niedopasowanie osobowościowe między terapeutą i klientem stanowi przeszkodę w swobodnej i skutecznej pracy. Zweryfikowaniu tego, czy klient i terapeuta czują, że mogą wspólnie podjąć pracę, służą zwykle pierwsze konsultacje, na których następuje wstępne poznanie się klienta, terapeuty i problematyki, której ma dotyczyć psychoterapia danej osoby.
Gdy trapią nas wątpliwości dotyczące któregoś z powyższych obszarów, warto przyjrzeć się im samodzielnie oraz omówić je ze swoim terapeutą. Dzięki temu, terapeuta i klient wspólnie mogą zwiększać szansę na skuteczność procesu psychoterapii.
JA czy MY? O indywidualizmie i połączeniu.
Słowa „Ja” i „Moje” w terapii odmieniamy przez miliony form i przypadków. I często to dobrze. A jednak czasem skupienie na JA wydaje się zbyt ubogie. Jest warunkiem koniecznym zdrowia psychicznego, ale jednak niewystarczającym.
Ja, moje, po mojemu. Ja mam rację. Moje granice. Moje potrzeby. Moje uczucia. Ja chcę. Ja nie chcę. Ja nie życzę sobie. Dla mnie jest ważne. To zgodne ze mną.
Słowa „Ja” i „Moje” w terapii odmieniamy przez miliony form i przypadków. I z jednej strony to dobrze. Na psychoterapii indywidualnej zajmujemy się w końcu tym, „co Ty Osobo czujesz”, nie zaś co myśli twoja koleżanka czy partner. Dobrze też z innego względu. W codziennym świecie tak wiele rzeczy na zewnątrz domaga się naszej uwagi, że na nas samych często nie starcza już miejsca. Co zajmuje naszą uwagę? Codzienne zadania i obowiązki. Potrzeby osób, którymi się opiekujemy (dzieci, starsi rodzice). Wzbudzające strach informacje ze świata. Miliony bodźców, którymi zasypywani jesteśmy każdego dnia.
Zajmowanie się „JA” klienta ma też głęboki sens, gdy właśnie widzenia jego jako osoby, razem z jego indywidualnością i żywotną pełnią, w jego historii zabrakło. Wiele osób przeszło przez życie aż do dorosłości nie znajdując w bliskich osobach oczu, które je naprawdę widzą i serc, które naprawdę odpowiadają na ich wnętrze. Brak tego doświadczenia skutkuje ukrytą w duszy wątpliwością: Czy ja w ogóle istnieję? Czy mam prawo istnieć? Na zewnątrz może się ona objawiać rozmaitymi objawami, między innymi depresyjnymi. Skupienie się na odkrywaniu, widzeniu i przyjmowaniu JA osoby, która przyszła na terapię, jest w takim wypadku kluczowa.
Idąc dalej: ważne i sensowne będzie poznawanie swoich granic przez osoby, które doświadczyły w przeszłości ich przekroczenia i uczenie się przez takie osoby ich stawiania. Szukanie granic Ja – nie-Ja będzie tu priorytetowe. Pomocny w odnajdywaniu radości z życia będzie z kolei proces odkrywania własnych uczuć i potrzeb – tych zablokowanych i tych, które nie miały jeszcze szansy wydobyć się na zewnątrz.
Wszystkie te sytuacje, i wiele innych domagają się skupienia na jednostce i pozwalają na realną zmianę tylko wtedy, gdy to się zadzieje.
A jednak czasem skupienie na JA wydaje się zbyt ubogie. Jest warunkiem koniecznym zdrowia psychicznego, ale jednak niewystarczającym.
Bo poza naszą indywidualnością, jesteśmy częścią Wspólnoty. Czy tego chcemy –czy nie – zależymy od siebie nawzajem. Potrzebujemy kontaktu z drugim człowiekiem, wymian emocjonalnych z innymi. Potrzebujemy odbicia się w oczach innych i poczucia, że jesteśmy częścią większej całości. Jeśli drzewa potrafią porozumiewać się ze sobą na odległość (patrz: „Sekretne życie drzew”, P. Wohlleben), to jak wiele przekazujemy sobie My, bez użycia choćby jednego słowa? Nasze codzienne wybory i decyzje wpływają na innych – i vice versa. Nasza wrogość dodaje kropelkę do podziemnych tuneli nienawiści płynących pod powierzchnią Ziemi. A nasza empatia zasila źródła czułości i miłości, których także pod Ziemią niemało. Wiele potrzebujemy od Innych, a ci Inni potrzebują wiele od nas. Wszyscy jesteśmy mieszkańcami jakiejś mniejszej społeczności, większego społeczeństwa, a także naszej planety. RAZEM - to słowo które ma ciężar odpowiedzialności i moc zmiany.
Nieskuteczna psychoterapia – dlaczego czasem terapia nie jest pomocna?
Według badań (w odniesieniu do objawów) 80% osób zgłaszających się do psychoterapeuty odczuwa poprawę, 10% nie zauważa zmiany, a 10% raportuje ich nasilenie. Jakie czynniki decydują o tym, że terapia jest nieudana?
Według badań (w odniesieniu do objawów) 80% osób zgłaszających się do psychoterapeuty odczuwa poprawę, 10% nie zauważa zmiany, a 10% raportuje ich nasilenie. Jakie czynniki decydują o tym, że terapia jest nieudana?
Odpowiedzialność za psychoterapię
W gabinecie psychoterapeutycznym spotykają się dwie osoby – klient i terapeuta. Ten pierwszy przychodzi po pomoc, a ten drugi jest tam po to, by tej pomocy udzielić. Wydaje się więc, że interesy obu stron są zbieżne. Jednak nie każdy proces terapeutyczny jest udany. Na powadzenie lub niepowodzenie procesu terapeutycznego wpływają trzy grupy czynników: pierwsza grupa jest związana z osobą psychoterapeuty, druga z osobą klienta, a trzecia dotyczy tego co wydarza się pomiędzy nimi (kontekstu) w trakcie psychoterapii.
Badania nad psychoterapią skupiają się głównie na pierwszej i trzeciej grupie czynników. W swojej praktyce psychoterapeuci często odwołują się też do drugiej grupy czynników –niepowodzenie lokując także po stronie klienta. Klienci z kolei, odwołują się często do przyczyn leżących po stronie terapeutów. Oczywiście nie należy zapominać, iż psychoterapeuta jest specjalistą, klient – osobą w potrzebie, a ich relacja skośna, więc nie ma pełnej równowagi pomiędzy tymi stronami. Istnieje też szereg czynników pozaterapeutycznych, mających wpływ na proces psychoterapii. Nawet bardzo znaczące spotkania z terapeutą, to zaledwie ułamek życia klienta. Jego, czas, zaangażowanie i najważniejsze relacje ulokowane są poza relacją z terapeutą. W rzeczywistości każda z grup czynników składa się z wielu elementów, wpływających na siebie wzajemnie i rzadko (poza ewidentnymi przekroczeniami etycznymi i prawnymi) można mówić o jednej, wyizolowanej przyczynie sukcesu lub niepowodzenia. Nieudana terapia, to często swoisty uraz dla klienta. Po takim procesie terapii dominuje poczucie krzywdy i / lub winy. Nie jest także łatwą, czy obojętną sytuacją dla terapeuty.
Czynniki leczące w psychoterapii
Badacze procesu terapeutycznego wyłonili szereg czynników leczących w psychoterapii (np. badania nad psychoterapią C. Czabały, czy J. Norcrossa). Nie są one w stanie objąć całego spektrum czynników, jednak należy przypuszczać, iż to niespełnienie któregoś lub wielu z nich może przyczynić się do niepowodzenia psychoterapii, rozumianego jako brak poprawy lub pogorszenie. Czynnikami leczącymi wg Norcrossa* są:
sojusz terapeutyczny (w przypadku psychoterapii indywidualnej),
spójność (w terapii grupowej),
empatia terapeuty,
monitorowanie przebiegu terapii,
zgodność co do celu terapii,
współpraca,
szacunek i wsparcie.
Co może się nie udać?
Psychoterapia prawdopodobnie nie będzie udana, gdy klient i terapeuta nie będą zgodni co do celów, terapii, diagnozy/rozumienia problemu, czy do sposobów prowadzenia procesu terapeutycznego –czasu jego trwania, długości każdego spotkania, częstotliwości spotkań, odpłatności, możliwości związanych z elastycznością organizacyjną itp. Czasem, szczególnie w terapiach długoterminowych, zdarza się, że jedna z osób lub obie zapominają czym właściwie mieli się zajmować. Trudno o sukces w terapii, gdy klient odczuwa ją jako „przychodzenie i opowiadanie o sobie, nie wiadomo po co”. Sprawdzanie raz na jakiś czas, zarówno przez psychoterapeutę, jak i samego klienta, czy dzieje się to, co powinno, czy klient przesunął się w drodze do swojego celu, co czuje i myśli na temat terapii to ważny czynnik powodzenia. Proces nie będzie skuteczny także wtedy, gdy to, co oferuje psychoterapia jest zbyt odległe od osobistych, pozaterapeutycznych uwarunkowań, potrzeb i preferencji osoby zgłaszającej się.
W przypadku czynników związanych z postawą terapeuty, wg wypowiedzi osób korzystających z psychoterapii do niepowodzenia przyczyniają się m.in:
brak empatii,
niewystarczające zrozumienie,
trudne do zniesienia postawy terapeutyczne (np. brak responsywności, podejście zbyt lub za mało skupione na sposobach radzenia sobie, interwencje oceniane jako agresywne, a w skrajnych przypadkach nie przestrzeganie zasad etyki),
niedostrojenie się do klienta i ich jego potrzeb.
Czasem po prostu klient i terapeuta do siebie nie pasują – gdy ich temperamenty, sposoby bycia lub czynniki niezależne od nich (np. pochodzenie etniczne, kultura, z której pochodzą, wiek, płeć) są przeszkodą w zbudowaniu zaufania i porozumienia.
Z kolei terapeuci często wspominają o braku zaangażowania, nieregularności spotkań, niewystarczającej motywacji, czy czynnikach wprost wynikających z trudności z jakimi zgłasza się klient (kiedy np. jego sposób wchodzenia w relacje, także w relację terapeutyczną jest bardzo odległy od możliwości i ograniczeń budowania relacji, jakie niesie ze sobą terapia). Ważnym czynnikiem utrudniającym proces są także silne objawy, które ograniczają możliwość porozumienia. Taka sytuacja zdarza się na przykład przy bardzo nasilonych objawach lękowych, czy depresyjnych, które utrudniają nawiązanie rozmowy.
„Żadne leczenie nie działa dla każdego pacjenta. To co działa na rzecz jednego pacjenta, może nie dawać efektów dla innego” (Norcross). Zadaniem terapeuty jest „skrojenie terapii” na miarę każdego klienta, dostosowanie jej do jego potrzeb, opierając się na wiedzy i umiejętnościach związanych z psychoterapią. Psychoterapeuta jest osobą, która posiada przygotowanie, aby terapię prowadzić, jednak to klient jest głównym ekspertem od tego, czy proces terapeutyczny spełnia jego potrzeby. Zadaniem klienta jest zatem wzięcie odpowiedzialności za swoją terapię poprzez zaangażowanie, słuchanie swoich emocji związanych z terapią i wnoszenie trudności.
*John C. Norcross „What works for whom? Evidence-Based Responsiveness”, wystąpienie podczas III Międzynarodowej Konferencji Polskiego Stowarzyszenia Integracji Psychoterapii „Integracja psychoterapii w dezintegrującym się świecie”, Warszawa, 2017.
Sprawdź psychoterapeutę
Coraz więcej osób korzysta z psychoterapii – indywidualnej, grupowej, terapii par oraz rodzin. Proces psychoterapii bywa długotrwały. Nawet najlepszy psychoterapeuta nie pomoże każdemu. Aby zwiększyć szansę na to, że terapia będzie skuteczna, etyczna i bezpieczna, warto upewnić się, że trafiamy do specjalisty w obszarze psychoterapii, a nie do kogoś kto za psychoterapeutę jedynie się podaje.
Coraz więcej osób korzysta z psychoterapii – indywidualnej, grupowej, terapii par oraz rodzin. Proces psychoterapii bywa długotrwały i nie należy do tanich (chyba, że korzystamy z terapii nieodpłatnej w ramach NFZ czy jakiegoś stowarzyszenia lub fundacji). Nawet najlepszy psychoterapeuta nie pomoże każdemu. Aby zwiększyć szansę na to, że terapia będzie skuteczna, etyczna i bezpieczna, warto upewnić się, że trafiamy do specjalisty w obszarze psychoterapii, a nie do kogoś kto za psychoterapeutę jedynie się podaje. W Polsce to dość skomplikowane ponieważ nie istnieje ustawa o zawodzie psychoterapeuty i właściwie każdy może otworzyć ośrodek psychoterapii.
O co warto zapytać zapisując się na pierwszą konsultację
Już w trakcie pierwszego telefonu do danego ośrodka psychoterapii można zebrać podstawowe informacje o wykształceniu terapeuty. Te związane z jego czy jej przygotowaniem zawodowym powinny zostać przekazane klientowi bez zasłania się RODO czy inną tajemnicą. Osoba prowadząca zapisy powinna być w stanie odpowiedzieć na pytania poniżej:
Jakie wykształcenie posiada dana osoba (Czy jest magistrem psychologii? Czy posiada wyższe wykształcenie? Jakie?);
Jaką szkołę psychoterapii ukończył terapeuta? Czy była to szkoła 4-letnia i podyplomowa? (terapeuta może być w trakcie szkoły psychoterapii, uznaje się, że terapeuta będący w trakcie trzeciego roku szkoły psychoterapii gotowy do prowadzenia procesów psychoterapii pod superwizją).
Czy terapeuta posiada przygotowanie do prowadzenia terapii par i/lub rodzin (jeśli z takiej formy terapii chcemy skorzystać). Jakie? (warto wiedzieć, że wiele szkół psychoterapii nie oferuje wystarczającego przeszkolenia w tym zakresie podczas podstawowego 4-letniego kursu).
Powyższe informacje, przynajmniej częściowo można często znaleźć na stronie internetowej ośrodka lub osobistej stronie terapeuty. Brak informacji o wykształceniu terapeuty w opisie na stronie internetowej powinien nas zastanowić i być powodem do dopytania i zebrania informacji.
O co warto zapytać w czasie pierwszej konsultacji
Klient ma prawo wiedzieć komu powierza swój dobrostan, związek, rodzinę, dziecko, zdrowie psychiczne, życie. Nie wstydźmy się pytać terapeuty na pierwszej czy kolejnej konsultacji lub sesji. Psychoterapeuta powinien jasno i rzeczowo odpowiedzieć na pytania klienta o jego przygotowanie do wykonywania zawodu oraz doświadczenie.
Poza pytaniami wymienionymi powyżej, warto zapytać również:
Czy terapeuta poddaje swoją pracę regularnej superwizji? Jak często?
Superwizowanie swojej pracy przez terapeutę to niezbędny element rozwoju zawodowego oraz radzenia sobie z nieuchronnymi trudnościami w pracy terapeutycznej. Dobrą praktyką jest superwizja minimum raz w miesiącu.
Czy psychoterapeuta uczestniczy w szkoleniach lub innych formach rozwoju zawodowego? Kiedy ostatnio?
Psychoterapeuta, jak lekarz czy nauczyciel, to zawód wymagający ciągłego uczenia się i rozwoju.
Czy terapeuta należy do uznanego polskiego lub europejskiego stowarzyszenia zawodowego posiadającego kodeks etyki zawodowej?
Czy w trakcie szkolenia w zawodzie uczestniczył w terapii własnej i odbył staż kliniczny?
Organizacje zawodowe i certyfikaty
Istnieje wiele organizacji i stowarzyszeń zrzeszających psychoterapeutów. Polska Rada Psychoterapii jest związkiem stowarzyszeń wydających certyfikaty psychoterapeutyczne. Na jej stronie można znaleźć linki do rejestru psychoterapeutów różnych organizacji zawodowych działających w Polsce: https://prp.org.pl/rejestr-psychoterapeutow/.
Nie jest to lista wyczerpująca. Certyfikat jest potwierdzeniem kwalifikacji, a jego posiadanie oznacza spełnienie wymogów certyfikacyjnych danej organizacji zawodowej. Trzeba też wiedzieć, że w Polsce nie ma obowiązku uzyskiwania certyfikatów a ich brak nie oznacza, że dany terapeuta nie jest dobrym specjalistą. Bycie członkiem uznanej organizacji zawodowej także nie jest obowiązkowe, jest jednak swoistym potwierdzeniem spełnienia przez terapeutę wymogów związanych z wykształceniem zawodowym i doświadczeniem.
Wszystko, co opisujemy powyżej to ważne kwestie, które należy wziąć pod uwagę przy wyborze terapeuty. Powinny być punktem wyjścia do decyzji o rozpoczęciu psychoterapii u danej osoby. Jednocześnie sprawdzenie ich nie zastąpi nawiązania relacji terapeutycznej oraz stopniowego zdobywania zaufania do tego konkretnego specjalisty.
Psychoterapeuta, terapeuta uzależnień – kto jest kim? Krótki przewodnik po zawodach związanych ze zdrowiem psychicznym. CZĘŚĆ II
Psychoterapia jest konstruktywnym sposobem otrzymywania wsparcia w przypadku różnego rodzaju trudności natury psychicznej i psychologicznej. W poprzednim artykule (link tu) pisaliśmy o niektórych specjalistach związanych z badaniem i wspieraniem psychiki ludzkiej. Poniżej spróbujemy odpowiedzieć na pytanie z jakimi sprawami warto zwrócić się to psychoterapeuty i terapeuty uzależnień.
Psychoterapia jest konstruktywnym sposobem otrzymywania wsparcia w przypadku różnego rodzaju trudności natury psychicznej i psychologicznej. W poprzednim artykule (link tu) pisaliśmy o niektórych specjalistach związanych z badaniem i wspieraniem psychiki ludzkiej. Poniżej spróbujemy odpowiedzieć na pytanie z jakimi sprawami warto zwrócić się to psychoterapeuty i terapeuty uzależnień.
Kim jest psychoterapeuta?
Psychoterapia jest traktowana jako oddzielna dyscyplina naukowa i dziedzina wiedzy praktycznej, czerpiąca m.in. z medycyny, psychologii, pedagogiki, filozofii, socjologii. Psychoterapeuta musi odbyć minimum 4-letnie szkolenie podyplomowe (min. 1200 godzin). Najczęściej są to osoby, które ukończyły studia na poziomie magisterskim z dyscyplin humanistycznych, społecznych i medycznych. Wśród psychoterapeutów znajdą się więc np. psychologowie, pedagodzy, pielęgniarki, filozofowie, teolodzy, lekarze różnych specjalności (także psychiatrzy). Psychoterapeuta nie zawsze musi być więc psychologiem lub psychiatrą i nie ma dowodów na to, aby osoby innych profesji były gorszymi specjalistami. Psychoterapię mogą prowadzić już osoby w trakcie szkolenia. Potwierdzeniem przygotowania psychoterapeuty jest dyplom ukończenia szkolenia z psychoterapii, jednak warto aby zostały także potwierdzone egzaminem certyfikacyjnym organizowanym przez stowarzyszenia zrzeszające psychoterapeutów. Najczęściej warunkiem otrzymania możliwości zdawania egzaminu jest posiadanie doświadczenia zawodowego. Zawód nie jest regulowany ustawą, minimalne standardy uczenia są wynikiem porozumienia środowiska zawodowego, a dla osób pracujących w służbie zdrowia wymogi określa zarządzenie prezesa NFZ. Z uwagi m.in. na brak uregulowań prawnych związanych z wykonywaniem zawodu, braku wymogu, pewnej żmudności procesu, braku przynależności do towarzystw psychoterapeutycznych (nie ma takiego obowiązku), wielu psychoterapeutów nie decyduje się na certyfikację. Nie zwalnia ich to jednak z zasad etycznych (które również niejednokrotnie nie są wymagane formalnie), do których należą m.in. podnoszenie kwalifikacji, tajemnica zawodowa, czy poddawanie swojej pracy superwizji.
Psychoterapeuta, w zależności od swojego przygotowania prowadzi: psychoterapię indywidualną (dzieci, młodzieży, dorosłych), psychoterapię grupową, terapię par i terapię rodzin. Pięcioma głównymi podejściami terapeutycznymi reprezentowanymi w Polsce są:
· psychoanalityczno-psychodynamiczne,
· poznawczo-behawioralne,
· humanistyczno-doświadczeniowe,
· systemowe,
· integracyjne.
Psychoterapia ma na celu złagodzenie lub usunięcie objawów zaburzeń i/lub poprawę funkcjonowania psychicznego i społecznego, które wspierają osoby i rodziny w powrocie do zdrowia i w rozwoju. Do psychoterapeuty warto zwrócić się w przypadku odczuwania cierpienia psychicznego, trudności w funkcjonowaniu (także w relacjach), podczas kryzysu, przy poczuciu wewnętrznego zablokowania, czy po wsparcie umiejętności związanych z emocjami i relacjami.
Terapeuta uzależnień
Szczególne miejsce w dziedzinie zdrowia psychicznego zajmuje terapia uzależnień. Szkolenie nastawione jest na zdobywanie wiedzy z zakresu psychoterapii osób z zaburzeniami związanymi z używaniem alkoholu, środków odurzających, substancji psychoaktywnych, zaburzeniami nawyków i popędów (tzw. uzależnień behawioralnych, do których należą np. zakupoholizm, seksoholizm, uzależnienie od pornografii, hazardu), a także psychoterapii osób bliskich osób uzależnionych. Aby zostać terapeutą uzależnień należy odbyć szkolenie w wymiarze nie mniejszym niż 800 godzin (często jest to szkolenie około 2,5 roczne). Ustawa o zapobiegniu narkomanii określa, iż szkolenie przeznaczone jest dla osób posiadających tytuł lekarza, magistra pielęgniarstwa, pracy socjalnej, psychologii, pedagogiki, pedagogiki specjalnej, socjologii, resocjalizacji, zdrowia publicznego, nauki o rodzinie, teologii lub filozofii. Ustawa przewiduje także kształcenie instruktorów terapii uzależnień (posiadających mniejsze kompetencje) dla osób z wykształceniem średnim. Terapeuci uzależnień i trenerzy zobowiązani są do ubiegania się o certyfikat (w przeciwnym przypadku muszą powtórzyć szkolenie). Według ustawy, leczeniem osób uzależnionych zajmują się jedynie podmioty lecznicze lub lekarze wykonujący zawód w ramach praktyki zawodowej, a rehabilitacją lekarze posiadający specjalizację w dziedzinie psychiatrii i certyfikowani specjaliści psychoterapii uzależnień. W przypadku członków rodzin nie ma takich ograniczeń, jednak z uwagi na dostępność terapii (także refundowanej) członkowie rodzin często korzystają ze wsparcia poradni leczenia uzależnień. Jeżeli główny problem dotyczy używania substancji, czy innych zachowań nałogowych – wskazane jest udanie się do terapeuty uzależnień, a w przypadku członków rodzin osób uzależnionych, jest to jedna z dostępnych opcji.
Wrażliwość ukryta pod zbroją
Każdy z nas czasem chowa się pod jakąś maską lub zakłada zbroję, która ma chronić przed zranieniem, rozczarowaniem czy poniżeniem. Zbroja ma sprawić, że czujemy się bezpieczniejsi. Czasem zdarza się, że zbroja jest jedynym znanym nam „ubiorem”. Wówczas niejako znikamy – nie tylko dla innych ludzi, ale również z czasem dla nas samych. Poznajcie sposoby, w jakie chronimy swoją wrażliwość - by dzięki ich świadomości móc chronić się odrobinę mniej.
Każdy z nas czasem chowa się pod jakąś maską lub zakłada zbroję, która ma chronić przed zranieniem, rozczarowaniem czy poniżeniem. Zbroja ma sprawić, że czujemy się bezpieczniejsi. Czasem zdarza się, że zbroja jest jedynym znanym nam „ubiorem”. Wówczas niejako znikamy – nie tylko dla innych ludzi, ale również z czasem dla nas samych. Cali stajemy się naszą zbroją, tracimy kontakt z naszą wrażliwością. Znikamy pod strachem. Kiedy spotykamy drugiego człowieka ubranego w zbroję, trudno o poczucie emocjonalnego podłączenia do tej osoby, trudno o prawdziwy kontakt. Obawiamy się okazywania naszej wrażliwości i jednocześnie szukamy wrażliwości w innych. Bo bez kontaktu z wrażliwością nie ma prawdziwego kontaktu, nie ma emocjonalnego podłączenia do siebie czy drugiej osoby.
Utrata kontaktu z wrażliwością, ochrona przed wstydem i lękiem
Brene Brown, w swojej książce „Z wielką odwagą” opisuje trzy powszechnie występujące formy zbroi. Wielu z nas wykorzystuje je w jakimś stopniu. Są to:
Wyrzekanie się radości, hamowanie spontaniczności podszyte lękiem
Perfekcjonizm (rozumiany jako ochrona przed wstydem)
Znieczulanie się, aby złagodzić poczucie bólu lub dyskomfortu
Wyrzekanie się radości
Radosne momenty życia, takie jak przeprowadzka do własnego mieszkania, poczucie zadowolenia z pracy, cieszenie się macierzyństwem, szczęśliwy związek, zakochanie się bywają podszyte lękiem. Lękiem spowodowanym tym, że mamy świadomość możliwej utraty tego co sprawia radość i bólu z tym związanego. Zatem wyrzekamy się radości, aby nie czuć bólu. Przygotowujemy się na najgorsze, piszemy czarne scenariusze. Wszystko po to, by zminimalizować wrażliwość – bo świadome przeżywanie radości to jednoczesny kontakt z rozczarowaniem, smutkiem, cierpieniem. Pragniemy radości ale trudno nam znieść wrażliwość na zranienie.
Antidotum na wyrzekanie się radości jest:
pielęgnowanie wdzięczności za to co mamy
zauważanie szczęścia w codzienności (w przeciwieństwie do gonienia za czymś nadzwyczajnym)
zanurzanie się w radości, odczuwanie jej całym sobą
Perfekcjonizm
Perfekcjonizm to „działanie w defensywie”, to działania mające na celu uniknięcie oceny, wstydu, kompromitacji. Perfekcjonizm do pragnienie uzyskania aprobaty innych, a nie własnej. Perfekcjonizm bywa przeszkodą na drodze do sukcesu - nie pozwala nam wziąć udziału w zdrowej rywalizacji ponieważ produkuje lęk przed błędami, porażką i krytyką. Wreszcie, perfekcjonizm może mieć związek z rozwojem depresji, czy uzależnień. Perfekcjonizm to przejaw zmagania się ze wstydem. Każdy z nas ma w sobie okruch perfekcjonizmu. Gdy okruch staje się głazem, giniemy pod jego ciężarem – pod ciężarem przymusu bycia nieskazitelnym, najlepszym, doskonałym.
Co jest antidotum na perfekcjonizm? Warto rozwijać życzliwość i współczucie wobec samego siebie oraz uważność na swoje doświadczenie (myśli, doznania z ciała, emocje). Bez zauważenia bólu nie możemy się o siebie zatroszczyć. Innym niezbędnym źródłem łagodzenia przymusu bycia perfekcyjnym jest rozwijanie poczucia bycia wystarczającym i budowanie w ten sposób poczucia własnej wartości.
Znieczulanie się
Jak się znieczulamy? Mamy wiele sposobów znieczulania się: wpadanie w wir zadań, bycie zajętym, picie alkoholu, zażywanie narkotyków, sięganie po leki, przejadanie się, palenie papierosów, korzystanie z telefonu komórkowego, oglądanie seriali.
Na co się znieczulamy? Na szeroko pojęty na ból emocjonalny - ból wynikający z poczucia nieudolności, bycia gorszym, wstydu, niepokoju oraz poczucia braku więzi z innymi ludźmi / izolacji psychicznej. U podłoża potrzeby znieczulania się często leży wstyd i niepokój związany z niskim poczuciem własnej wartości, które często prowadzi do izolacji społecznej i braku realizacji potrzeby przynależności, więzi.
Jakie strategie sprawdzają się w radzeniu sobie ze znieczulaniem się?
Wyczulenie na znieczulenie (zauważanie znieczulającego zachowania)
Autentyczne przeżywanie uczuć, w tym umiejętność pozostawania w trudnych emocjach.
Istnieją również inne rodzaje zbroi, po które czasem sięgamy, np. „wiking albo ofiara”, „emocjonalny ekshibicjonizm” czy „cynizm, krytycyzm, tumiwisizm i okrucieństwo”. Być może napiszemy o nich w kolejnych postach.
Jeśli potrzebujesz wsparcia w rozpoznaniu swojej „zbroi” i pozbyciu się jej, przynajmniej częściowym, z pomocą może przyjść psychoterapeuta W RELACJI prowadzący psychoterapię indywidualną.
Wpis powstał na podstawie książki Brene Brown „Z wielką odwagą” (Laurum, Warszawa 2021)
Focusing a zmiana w procesie psychoterapii
Zmiana jest celem psychoterapii. Klient przychodzi do psychoterapeuty ponieważ coś go zastanawia, uwiera, przeszkadza, boli. Czasem cierpienie jest tak dotkliwe, że uniemożliwia normalne funkcjonowanie i realizację życiowych celów. Klient przychodzi do terapeuty ponieważ samodzielnie nie udaje mu się znaleźć ulgi, wprowadzić upragnionych zmian, ponieważ wciąż powtarza schematy zachowań, które sprawiają, że utyka w miejscu, w którym nie chce być. I w którym cierpi. Psychoterapia to umożliwia. Focusing jest jedną z technik, która może ten proces ułatwiać.
Zmiana jest celem psychoterapii. Klient przychodzi do psychoterapeuty ponieważ coś go zastanawia, uwiera, przeszkadza, boli. Czasem cierpienie jest tak dotkliwe, że uniemożliwia normalne funkcjonowanie i realizację życiowych celów. Klient przychodzi do terapeuty ponieważ samodzielnie nie udaje mu się znaleźć ulgi, wprowadzić upragnionych zmian, ponieważ wciąż powtarza schematy zachowań, które sprawiają, że utyka w miejscu, w którym nie chce być. I w którym cierpi. Chce, aby jego życie wewnętrzne i/lub zewnętrzne było inne niż jest. Psychoterapia to umożliwia. Pozwala pójść dalej, wyjść poza nawykowe wzorce zachowań. Focusing jest jedną z metod, która może ten proces ułatwiać.
Czym jest focusing?
Focusing to naturalny proces wykorzystywany przez niektórych ludzi do przyglądania się swoim wewnętrznym stanom, odczuciom, doznaniom z ciała i podążania za nimi, nadawania znaczeń, rozpoznawania potrzeb. To „narzędzie”, z którego można korzystać samodzielnie, poza procesem psychoterapii, można się go nauczyć (o ile nie potrafimy tego robić niejako naturalnie). Focusing pomaga budować świadomość, regulować emocje (tzn. przyciszać je lub wzmacniać adekwatnie do potrzeb i sytuacji) oraz wzmacniać poczucie sprawczości danej osoby. Focusing jest procesem wykorzystywanym przez niektórych terapeutów humanistyczno-doświadczeniowych w celu osiągnięcia zmiany przez klienta.
Proces focusingu, w uproszczeniu, polega na kierowaniu uwagi do swojego wnętrza, zauważaniu pojawiających się tzw. „wewnętrznych poczuć” (ang. felt sense), czyli m.in. fizycznych doznań czy obrazów, przyglądaniu się im z ciekawością i empatią, w efekcie czego owe „wewnętrzne poczucia” niejako przesuwają się, zmieniają. Brzmi jak magia? Być może. Jednak zmiana we wnętrzu sprawia stopniowo, że człowiek się zmienia ponieważ owo przyglądanie się umożliwia poznanie i zrozumienie swojego wewnętrznego doświadczenia, swoich potrzeb i wprowadzenie zmian w zachowaniu. Pozwala również nauczyć się być ze swoimi uczuciami, towarzyszyć im i nie czuć się przez nie zalewanym, pochłanianym.
Kto jest autorem zmiany?
Prawdziwa zmiana to zmiana odczuwana przez klienta jako jego własna zmiana, nie coś narzuconego z zewnątrz, np. przez terapeutę z pozycji eksperta. Terapeuta jest wykształconym specjalistą i wie dużo o procesie zmiany, potrafi pomagać. Jednak to klient, i tylko on, wie jaką drogą powinien podążyć, jaka jest jego „właściwa droga”. Psychoterapeuta towarzyszy klientowi w procesie odkrywania własnej drogi, jest niejako konsultantem jego wewnętrznego procesu. Gdy trzeba, może mu służyć swoją wiedzą i doświadczeniem.
Jak zachodzi zmiana?
Zmiana zwykle nie dzieje się nagle, nie jest pojedynczym wydarzeniem. Klient stopniowo stawia kolejne kroki na drodze rozwoju osobistego. Jeśli korzysta z focusingu, na kolejnych sesjach focusingowych może doświadczać tzw. zmiany wewnętrznego poczucia, przesunięcia (ang. felt shift). Często są to niewielkie zmiany, które z czasem się kumulują i tworzą upragnioną Zmianę. Doświadczeniu zmiany każdorazowo towarzyszy poczucie ulgi i wyzwolenia. Na poziomie fizjologicznym jest ona odczuwana jako pogłębienie oddechu i rozluźnienie w ciele. Zmiana sprawia, że życie nabiera jakości przesuwania się we właściwym kierunku, a klient nabiera poczucia, że już nie utyka, że naprawdę żyje.
Tekst powstał częściowo na podstawie książki „Focusing en la practica clinica” autorstwa Ann Weisser Cornell (2016)
Więcej o focusingu można przeczytać także tu.
Style charakteru – charakter symbiotyczny
Stopienie się, przylgnięcie, zdanie się całkowicie na opiekuna są niezbędnymi umiejętnościami noworodka. Wraz z rozwojem dziecko ma coraz więcej możliwości i chęci, aby się oddalić i samodzielnie poznawać świat i samego siebie w tym świecie. Jeżeli z jakiegoś powodu jest w tym zbyt silnie ograniczane, nie może nauczyć się zaufania do siebie, ani nawet poznać kim tak naprawdę jest.
Stopienie się, przylgnięcie, zdanie się całkowicie na opiekuna są niezbędnymi umiejętnościami noworodka. Wraz z rozwojem dziecko ma coraz więcej możliwości i chęci, aby się oddalić i samodzielnie poznawać świat i samego siebie w tym świecie. Jeżeli z jakiegoś powodu jest w tym zbyt silnie ograniczane, nie może nauczyć się zaufania do siebie, ani nawet poznać kim tak naprawdę jest.
Dziecko zawłaszczone – charakter symbiotyczny
Według teorii rozwoju charakteru S. M. Johnsona (więcej na ten temat tutaj) kształtowanie się charakteru symbiotycznego związane jest z odseparowaniem. Na początku życia dzieci są intensywnie przywiązane do opiekuna. Potrafią stworzyć harmonię z otoczeniem, dostosować się. Około pierwszego roku życia, wraz z rozwojem mowy i mobilności, dziecko zyskuje możliwość oddzielenia się i odróżnienia, wciąż pozostając zależne od opiekujących się nim dorosłych. Aby zyskało dobrą bazę pod budowanie stabilnego, pełnego poczucia tego kim jest w późniejszym życiu, niezbędna jest mu możliwość poszukiwania, wyrażania siebie i eksperymentowania. Potrzebny jest też opiekun, który potrafi adekwatnie na tę potrzebę zareagować: przyjąć, zrozumieć, a czasem także sfrustrować – ograniczyć w sposób, który równocześnie stawia granice i nie zniechęca do dalszej eksploracji. Dla dziecka ważna jest także możliwość powrotu do bezpiecznej przystani wraz ze zdobyczami z wypraw (do których należą zarówno rzeczy, jak i doświadczenia).
Przestraszeni lub niechętni temu rodzice będą blokowali lub wręcz karali tę nowopowstającą samodzielność. Zamiast realizować własną naturalną potrzebę, dzieci zajęte będą uczuciami rodziców i ich trudnością z poradzeniem sobie w tej sytuacji. Rodzice powstrzymując dziecko przed podejmowaniem ryzyka i odróżnianiem się od nich, równocześnie wzmacniają połączenie z dzieckiem, identyfikację i empatię wobec nich. Charakter symbiotyczny kształtuje się w środowisku, w którym dziecko miało realizować plany, zamierzenia i potrzeby swoich opiekunów. Akceptację dla dziecięcej aktywności zyskują tylko te zachowania, które są przez nich narzucone. Mały człowiek nie może jednak liczyć na to, że będą akceptowane również te zachowania, które wynikają z jego wewnętrznej motywacji. Takie uwarunkowania prowadzą do ograniczenia naturalnego, zgodnego z osobą rozwoju. Dziecku brakuje podstaw do kształtowania własnych wyborów, rozumienia upodobań i rozpoznawania swojego indywidualnego potencjału.
Symbiotyczne przywiązanie dorosłego człowieka
Taki rodzaj ograniczenia rozwojowego powoduje, iż w dorosłym życiu osoba traktuje innych jako punkt odniesienia. Niewiele wie na temat własnych upodobań i potrzeb. Niezależność postrzegana jest przez nią jako coś niebezpiecznego, egoistycznego i raniącego dla innych. Takie osoby są wyczulone na emocje innych osób i łatwo wciągają się w cudze stany emocjonalne – szczególnie ich niechęć i podenerwowanie. Przy dość dobrym funkcjonowaniu osoby takie mogą mieć bardzo dobrze rozwiniętą empatię. Jednak niebywale trudne są dla nich sytuacje konfliktowe z bliskimi. Często za przyjaciół i partnerów wybierają osoby wymagające nieskończenie wiele uwagi i empatii. Zdarza się również, że osoby przywiązane symbiotycznie przejmują odpowiedzialność za innych (nawet za los całej rodziny), na który mają ograniczony wpływ. Niekiedy ich dziecięce doświadczenie powoduje w dorosłości lęk przed zależnością od innych. Ze strachu, iż bliskość oznacza konieczność rezygnowania z siebie i niesie groźbę zawłaszczenia uwagi i wysiłków – unikają bliskości. Nie angażują się w bliskie relacje, a każdy sygnał zbliżenia odczytują jako atak na ich autonomię. W każdym z tych przypadków doświadczają ogromnej samotności. Ich granice ze światem są rozpuszczone, a równocześnie są nadwrażliwi na sygnały dominacji ze strony innych.
Często niebywale trudne jest dla nich przeżywanie nie tylko cudzej, lecz również własnej agresji. Najczęściej w dzieciństwie nie była ona akceptowana. Jako niezbędna do odłączenia się i budowania asertywności, musiała zostać stłumiona i odrzucona, a w dorosłości wydaje się czymś nadmiernie destrukcyjnym, naruszającym innych, przerażającym, a przy tym nieefektywnym.
Psychoterapia
Głównym zadaniem psychoterapii w przypadku osób z symbiotycznym stylem relacyjnym jest odkrycie, rozwinięcie i wzmocnienie prawdziwego siebie. Ważną rolę w terapii odkrywa dopuszczenie zahamowanych, czy odreagowanie trudnych uczuć. Zadaniami relacyjnymi są między innymi skierowanie przykrych emocji do właściwych osób, a także nauczenie się, że przeżywanie ich także w stosunku do kochanych osób, nie musi oznaczać zerwania, czy zakwestionowania relacji. Aby móc urealnić relację, zrozumieć swoje otoczenie, często niezbędne jest oddalenie się emocjonalne i uczenie się stawiania granic. Dzięki ponownemu, w pełniejszy sposób doświadczonemu i mocniej wspartemu przeżyciu dawnych zranień, możliwe jest lepsze znoszenie lęku związanego zarówno z bliskością, jak i oddaleniem.
W relacji ze sobą jednym z najbardziej istotnych zadań jest możliwość odkrycia i wyrażenia swoich uczuć. Nauczenie się, że własne doświadczenie, to co myślimy i czujemy jest godne zaufania i może być przewodnikiem w życiu. Niejednokrotnie po raz pierwszy staje się możliwe odczuwanie przyjemności, radości i dumy z siebie.
Style charakteru – styl schizoidalny
Słowo “schizoidalny” to określenie dotyczące osobowości, która kształtuje się na bazie trudnych i bardzo wczesnych doświadczeń. Mają wpływ na funkcjonowanie osoby nie tylko w dzieciństwie, lecz również w wieku dorosłym. Osoba o strukturze schizoidalnej wydaje się być mało żywotna, oderwana od rzeczywistości i niezdolna do budowania relacji.
W większości z nas słowo „schizoidalny” nie budzi zbyt wielu skojarzeń. Być może jest jedynie podobne do innych słów z dziedziny psychiatrii i psychologii. Słowo to jest określeniem dotyczącym osobowości, która kształtuje się na bazie trudnych i bardzo wczesnych doświadczeń, które mają wpływ na funkcjonowanie osoby nie tylko w dzieciństwie, lecz również w wieku dorosłym. Osoba o strukturze schizoidalnej wydaje się być mało żywotna, oderwana od rzeczywistości i niezdolna do budowania relacji.
Doświadczenie schizoidalne – dziecko niekochane, dziecko znienawidzone
W ciągu całego swojego życia doświadczamy zarówno rzeczy dobrych, potrzebnych, jak i braku czy odrzucenia. Takie doświadczenia są udziałem już zupełnie małych dzieci, a na podstawie trudnych doświadczeń kształtuje się charakter. Wg teorii Stephena Johnshona wyróżniamy siedem głównych typów traumatycznych doświadczeń kształtujących siedem stylów charakteru (więcej na temat teorii psychodynamicznej Johnsona pisaliśmy tu i tu. Najwcześniejszym z nich jest doświadczenie schizoidalne. Wiąże się ono z odrzuceniem, doświadczeniem bycia niechcianym lub nic nie znaczącym już na samym początku życia. Czasem dzieje się tak, gdy rodzice w ogóle nie chcą swojego dziecka, jednak częściej rodzicielstwo wiąże się dla nich z silnymi przeciwstawnymi uczuciami: cieszą się, równocześnie przeżywając głęboką frustrację, niechęć, a nawet silną złość.
Na początku życia jesteśmy nie tylko całkowicie zależni od otoczenia, lecz również zlewamy się z nim w symbiozie. Zarówno stałe odrzucanie, chłód, jak i sporadyczne wybuchy złości doświadczane od opiekunów budzą przerażenie i złość. Doświadczenie dziecka niekochanego to doświadczenie braku dobrej wspierającej zależności, która pozwala mu bezpiecznie poznawać siebie i otaczający je świat.. Dziecko wie, że dzieje się coś, co mu zagraża i jednocześnie ma niewiele możliwości poradzenia sobie z raniącymi sytuacjami. Może odciąć się od przeżywanych trudnych emocji lub przeżywać je jedynie w świecie wewnętrznym, niejako minimalizując swój kontakt z otoczeniem.
Charakter schizoidalny w dorosłości
W dorosłym życiu, gdy wraz z rozwojem pojawiają się różne umiejętności, charakterystyczne dla tej struktury staje się szorstkie traktowanie siebie i nadwrażliwość na sygnały odrzucenia tj. subiektywne doświadczanie odrzucenia nawet w sytuacjach, które nim nie są. Osoby o strukturze schizoidalnej postrzegają siebie jako kogoś, kto nie ma prawa istnieć, czasem kogoś niszczycielskiego. Świat zewnętrzny jawi się im jako pełen wrogości i niebezpieczeństw.
Innymi charakterystycznymi objawami dla struktury schizoidalnej są m.in:
chroniczny lęk, przerażenie – często stłumione, niezrozumiałe lub nieuświadomione
nieuświadomiona wściekłość,
unikanie,
wywoływanie konfliktów, w sytuacjach wymagających zaangażowania,
autodestrukcja i nienawiść do siebie,
brak troski o siebie,
niezdolność do rozpoznawania swoich uczuć,
niezdolność do tworzenia bliskich więzi,
oddzielenie myślenia od czucia, często z dobrze rozwiniętym myśleniem abstrakcyjnym (lub fascynacją duchowością) i niezdolnością do konkretnego działania,
słaba pamięć związana z relacjami i przeszłością.
Psychoterapia
W przypadku urazu schizoidalnego niebywale ważne jest zbudowanie bezpiecznego, godnego zaufania i ludzkiego środowiska. Specyficznymi celami w terapii (o ogólnych celach w psychoterapii czytaj w innych artykułach w naszej strefie wiedzy) są przede wszystkim:
przywrócenie czucia swojego ciała,
przywrócenie kontaktu z emocjami, wyzwolenie ich i oswojenie,
rozwinięcie możliwości budowania relacji, zaangażowania, przywiązania i bliskości,
uświadomienie nieświadomych przekonań,
zmiana sztywnych, niewspierających przeświadczeń na bardziej realny ogląd siebie i świata,
rozwijanie bardziej wspierających strategii radzenia sobie, w tym troski o siebie.
Większe, niż w innych przypadkach znaczenie ma empatia, spójność i bezwarunkowa akceptacja, która tym razem pozwoli na bezpieczne doświadczenie nie tylko relacji, ale też siebie samego.
Depresja i lęk z perspektywy psychoterapii EFT (Emotionally Focused Therapy)
Z perspektywy terapii skoncentrowanej na emocjach (EFT) podstawą zdrowia jest poczucie bezpieczeństwa w świecie oraz bezpieczne więzi z ważnymi osobami. Kiedy jesteśmy ich pozbawieni, pojawiają się różnorodne trudności. Zaburzenia depresyjne i lękowe mogą być jednymi z nich.
Z perspektywy terapii skoncentrowanej na emocjach (EFT), zdrowy człowiek to ktoś kto doświadcza równowagi emocjonalnej, ma otwarty umysł, jest elastyczny w swoich działaniach, zaangażowany w życie. Ktoś kto się uczy i rozwija. Takie cechy powinien posiadać klient po skutecznej, wręcz perfekcyjnie skutecznej psychoterapii. Podstawą zdrowia jest poczucie bezpieczeństwa w świecie, bezpieczne więzi z ważnymi osobami. Kiedy jesteśmy ich pozbawieni, pojawiają się różnorodne trudności. Zaburzenia depresyjne i lękowe mogą być jednymi z nich.
Zaburzenia psychiczne z perspektywy nauki o przywiązaniu
Istnieje kilka tak zwanych stylów przywiązania, które kształtują się w dużej mierze we wczesnych relacjach z ważnymi osobami, i które mogą podlegać zmianom w trakcie życia człowieka. Wyróżniamy bezpieczny styl przywiązania, styl unikający, lękowy oraz zdezorganizowany. Brak bezpieczeństwa związanego z więzią ma związek z podatnością na występowanie problemów psychicznych, w tym z rozwojem zaburzeń depresyjnych i lękowych.
John Bowlby, twórca teorii przywiązania, będącej bazą terapii EFT, postrzegał choroby psychiczne jako zaburzone wersje zdrowych reakcji na określone bodźce i sytuacje. W przypadku, gdy sytuacja jest postrzegana jako zagrażająca, naturalnym jest odczuwanie bezradności, bezbronności. Jedną ze zdrowych reakcji na te obezwładniające uczucia są depresyjne wycofanie i zastygnięcie. Natomiast w przypadku zagrożenia np. zagrożenia opuszczeniem ze strony opiekuna, dziecko reaguje nadmierną czujnością i lękiem. Problem pojawia się, gdy te reakcje usztywniają się, rozlewają na różne sytuacje i relacje. Wówczas z pomocą może przyjść psychoterapia.
Obraz siebie w depresji i zaburzeniach lękowych
Poczucie kompetencji i własnej wartości są czynnikami zabezpieczającymi przed depresją. Kiedy ich brakuje i pojawia się sytuacja straty i odczuwania bezradności, może rozwinąć się depresja. Osoby doświadczające depresji często opisują siebie jako samotne, niechciane, bezradne, niekochane. W relacjach z ważnymi osobami doświadczają niemożności spełnienia oczekiwań, poczucia porażki. Nie czują się cenione, godne troski czy miłości, niewystarczająco dobre. To obraz podobny do tego, który ma osoba z unikającym stylem przywiązania.
W zaburzeniach lękowych również pojawiają się wątki wymienione powyżej, ale zamiast zastygnięcia, osoba odczuwa pobudzenie i zwiększoną czujność na zagrożenie (choć lęk o dużym nasileniu może skutkować paraliżem działania). Dysfunkcyjny lęk wiąże się brakiem tolerancji niepewności, ambiwalencją, tłumieniem emocji, unikaniem ich (co czasem nie pozwala na doświadczenia korektywne i dodatkowo uwrażliwia na to, czego próbujemy uniknąć). Pojawia się strach przed strachem, który jest związany z dużym cierpieniem i praktycznie uniemożliwia samodzielne poradzenie sobie z objawami.
Zarówno depresja jak i zaburzenia lękowe charakteryzują się poczuciem braku kontroli oraz postrzeganiem zagrożenia z zewnątrz.
Psychoterapia EFT depresji i lęku
Terapeuta odkrywa wspólnie z klientem jego wewnętrzny świat – sposób w jaki klient buduje swoją rzeczywistość emocjonalną i jak wchodzi w interakcje z ważnymi osobami. Głównym punktem skupienia uwagi jest teraźniejszość, np. to co się dzieje w kliencie, w terapeucie oraz pomiędzy nimi w trakcie sesji psychoterapii. Terapeuta dostraja się do klienta i empatycznie na niego reaguje. W trakcie terapii klient doświadcza bezpiecznej więzi, zaczyna rozumieć swoje zachowania jako logiczne i sensowne, odnajduje swoje mocne strony, stopniowo zmienia obraz siebie, innych i świata. Zaczyna się angażować emocjonalnie w swoje życie i relacje, mniej unika. Lęk już go nie paraliżuje, a świat staje się przyjaźniejszy, bezpieczniejszy.
Cele w procesie psychoterapii
Co jest celem psychoterapii? Czy psychoterapia może mieć wymierne cele? Czy psychoterapeuta rozmawia z klientem o celach ich wspólnej pracy? W dzisiejszym artykule postaramy się zwięźle odpowiedzieć na wyżej postawione pytania.
Co jest celem psychoterapii? Czy psychoterapia może mieć wymierne cele? Czy psychoterapeuta rozmawia z klientem o celach ich wspólnej pracy? W dzisiejszym artykule postaramy się zwięźle odpowiedzieć na wyżej postawione pytania.
Motywacja do psychoterapii
Kiedy człowiek zgłasza się na pierwszą konsultację z psychoterapeutą czy sesję psychoterapii, kieruje nim określona motywacja. Zwykle jest to tzw. „motywacja od”, czyli chęć ucieczki od tego co uwiera, boli, powoduje jakąś życiową niewygodę, sprawia cierpienie. Zgłaszający się do naszego ośrodka w Warszawie klient pragnie, by życie było inne niż jest – żeby nie przeżywać nieprzyjemnych emocji, np. smutku, złości czy rozczarowania, żeby nie czuć się źle ze sobą lub z innymi ludźmi, żeby nie powtarzać zachowań, które sprawiają ból jemu samemu bądź bliskiej mu osobie.
Psychoterapeuta poznaje problemy i oczekiwania klienta
Psychoterapeuta na pierwszej sesji psychoterapii zadaje zwykle kilka pytań pozwalających mu poznać motywację klienta do rozpoczęcia procesu terapii i jego postrzeganie swojej sytuacji. Próbuje się zorientować jakich trudności doświadcza klient i dlaczego właśnie teraz przyprowadziły go one do gabinetu psychoterapeuty. Mogą to być następujące pytania:
Co wydaje się być dla pana / pani problemem? Co sprawia panu / pani ból?
W jaki sposób ten problem wpływa na pani / pana życie?
Co sprawiło, że przychodzi pan / pani do mnie właśnie teraz?
Jak ma być? Jakiej zmiany pragnie pan / pani w swoim życiu?
Czy uważa pani / pan, że ten problem da się rozwiązać?
Co musi się stać, aby ta zmiana mogła mieć miejsce?
Po czym pan/ pani pozna, że psychoterapia przyniosła zamierzony skutek?
Na pytania o zmianę, przyszłość klienci często odpowiadają mówiąc o swoich życiowych celach, np:
Wyprowadzę się z domu rodzinnego.
Wyjdę za mąż i urodzę dziecko.
Znajdę grupę przyjaciół i przestanę być samotna.
Nie będę się stresował na rozmowach o pracę.
Zacznę się lepiej dogadywać z moją partnerką.
Wyżej wymienione cele nie są celami psychoterapii. Terapeuta nie sprawi, że klient założy rodzinę czy zdobędzie wymarzoną pracę. Może mu jednak pomóc zrozumieć co go oddala, co uniemożliwia realizację ważnych życiowych planów.
Co może być celem psychoterapii?
To co może się stać w trakcie procesu psychoterapii to na przykład:
poznanie przez klienta swoich trudności, blokad, bolesnych miejsc, obszarów bezradności – uświadomienie ich sobie i zrozumienie jakie emocje i motywacje kierują jego zachowaniem w różnych sytuacjach;
uświadomienie sobie swoich potrzeb, wartości, przekonań i dzięki temu lepsze zrozumienie swoich zachowań, powtarzających się schematów zachowań;
poszukiwanie potrzeb i motywacji kryjących się za chęcią realizowania określonych celów życiowych, np. Co się zmieni w twoim życiu, kiedy stanie się X?
Podstawowym celem psychoterapii doświadczeniowej jest zdobycie przez klienta „zdolności pełnego, niezakłóconego, niezdeformowanego doświadczania”, po to by mógł adekwatnie postrzegać to co wokół niego i w jego wnętrzu, aby mógł czuć się sprawczy i zadowolony z siebie, aby mógł się rozwijać w zgodzie ze swoim potencjałem. (Król-Fijewska M. (red.), Doświadczanie a psychoterapia, Warszawa 2019).
Terapeuta ustala cele szczegółowe psychoterapii wspólnie z klientem i co jakiś czas wraca do nich, aby sprawdzić na ile klient czuje, że przybliża się do ich realizacji. Cele mogą być ponownie ustalane w trakcie procesu psychoterapii.
Magia? Czyli na czym polega psychoterapia?
Psychoterapia to metoda leczenia o udowodnionej skuteczności. Jednocześnie dla wielu osób pytanie „Na czym polega psychoterapia?” pozostaje tajemnicze. Niezależnie od nurtu psychoterapii, można wyróżnić grupę czynników które pozytywnie wpływają na osiąganie efektów w psychoterapii
Psychoterapia to metoda leczenia o udowodnionej skuteczności. Jednocześnie dla wielu osób pytanie „Na czym polega psychoterapia?” pozostaje tajemnicze. Niezależnie od nurtu psychoterapii, można wyróżnić grupę czynników które pozytywnie wpływają na osiąganie efektów w psychoterapii
J. O. Prochaska (1979) twierdzi, że rozmaite nurty psychoterapii nie różnią się zasadniczo poglądami na temat sposobów osiągania zmian. Wyróżniła ona dziesięć czynników wywołujących zmiany w psychoterapii (Prochaska, 1979, za: J. Czabała)
Poszerzanie świadomości – choć metody, które służą zwiększaniu świadomości klienta różnią się w zależności od nurtu psychoterapii, wszystkie rodzaje terapii do tego celu dążą. Pożądanej przez klienta zmianie służy między innymi lepszy kontakt ze swoimi emocjami: świadomość ich pojawiania się, ich źródła, sytuacji, które je wywołują. W psychoterapii humanistyczno-doświadczeniowej terapeuta pomaga w zwiększaniu świadomości emocji poprzez empatię, akceptację pojawiających się uczuć, autentyczność dotyczącą własnych pojawiających się emocji. Proponuje też działania mające na celu pełniejsze doświadczanie oraz naukę regulacji własnych emocji przez klienta oraz
Zmiana oceny samego siebie – klienci nierzadko borykają się z surową, krytyczną, często nieadekwatną oceną samego siebie. W trakcie psychoterapii spotykają się z inną postawą terapeuty wobec własnych problemów i mają szansę odnaleźć nowe, bardziej im służące spojrzenie na własną osobę.
Zmiana oceny otoczenia – w trakcie psychoterapii klient nie tylko zyskuje zrozumienie tego, jak jego otoczenie wpływa i wpłynęło na niego w przeszłości. Dowiaduje się także, w jaki sposób sam oddziałuje na swoje otoczenie, co z kolei zwiększa poczucie wpływu i sprawczości.
Uwolnienie się od siebie – Klienci, którzy mają większą świadomość nie tylko własnych potrzeb, pragnień, ale i ograniczeń, potrafią w bardziej twórczy i elastyczny sposób dążyć do zaspokojenia istotnych potrzeb oraz realizacji ważnych dla siebie wartości.
Uwolnienie się od otoczenia – Klienci nierzadko czują się więźniami sytuacji, w której się znajdują. Ich rosnąca samoświadomość oraz poczucie sprawczości pomaga przeciwstawiać się niekorzystnym wpływom, jakie ma na nich otoczenie.
Przeciwwarunkowanie – Doświadczenia życiowe nierzadko nauczyły klientów pewnych niekorzystnych skojarzeń bodźca i reakcji, tzn. przyzwyczaiły by reagować w sztywny sposób na konkretne sytuacje. Przykłady takich sytuacji to: wycofywanie się i uleganie w przypadku groźby konfliktu; dystansowanie, gdy druga osoba okazuje przywiązanie i bliskość; wstyd, gdy pojawi się smutek czy płacz. W trakcie psychoterapii pojawia się możliwość, by te sztywne schematy reagowania zostały zmienione i zastąpione przez bardziej służące klientowi.
Kontrola bodźca – Zwiększająca się świadomość klienta pozwala zidentyfikować sytuacje, w których rośnie prawdopodobieństwo niepożądanych przez klienta zachowań, np. wybuchów złości w sytuacji wyczerpania i dużego napięcia, nadużywania substancji w towarzystwie. Po rozpoznaniu tych sytuacji klient może zdecydować o ich unikaniu.
Kontrolowanie konsekwencji – W psychoterapii humanistycznej nie stosuje się nagród czy kar za zachowania. Choć przez niektórych klientów słowa uznania ze strony terapeuty, zauważenie ich wysiłku czy postępu jest uznawane za przyjemne i nagradzające. Nierzadko też klienci sami uczą się dostrzegać i doceniać swój wysiłek i starania.
Dramatyczne przeżycia – W trakcie psychoterapii klienci odreagowują trudne przeżycia, które były ich udziałem, co przynosi ulgę.
Relacja pomagania – relacja terapeutyczna, oparta na zrozumieniu, akceptacji i wsparciu drugiego człowieka jest jednym z głównych czynników pobudzających klienta do zmiany.
Więcej na ten temat można przeczytać w książce Jana Czesława Czabały, „Czynniki leczące w psychoterapii”, Warszawa 2020.
Psychoterapia humanistyczna – akceptacja która zmienia
Tradycyjne pojęcie zdrowia i choroby zakłada istnienie ogólnie przyjętych norm, a „zaburzone” zachowania to te, które w tych normach się nie mieszczą. Psychoterapia humanistyczna inaczej rozumie „zaburzone” zachowania traktując je jako twórcze przystosowanie, a nie odbieganie od normy. Takie podejście ma implikacje zarówno dla przebiegu procesu terapii, jak i jej celów.
Tradycyjne pojęcie zdrowia i choroby zakłada istnienie ogólnie przyjętych norm, a „zaburzone” zachowania to te, które w tych normach się nie mieszczą. Psychoterapia humanistyczna inaczej rozumie „zaburzone” zachowania traktując je jako twórcze przystosowanie, a nie odbieganie od normy. Takie podejście ma implikacje zarówno dla przebiegu procesu terapii, jak i jej celów.
Zaburzenie czy twórcze przystosowanie?
Popularna perspektywa zakłada spojrzenie na zaburzenia (czy wręcz cierpienie psychiczne), jako na stan chorobowy, coś co należy zwalczyć i pokonać. Nazwy chorób i zaburzeń stają się swoistym skrótem myślowym określającym stan drugiego człowieka. W psychoterapii humanistycznej, w każdym przypadku priorytetem jest patrzenie z perspektywy osobistej, która dostrzega niepowtarzalność każdej osoby i każdej sytuacji. Szczególne spojrzenie na psychopatologię (mechanizmy powstawania problemów psychicznych) ma podejście Gestalt, które traktuje ją jak proces twórczego przystosowania.
Zarówno procesy rozwojowe, jak i zaburzające można traktować jako twórcze i służące przystosowaniu. Z tego punktu widzenia nie określa się, co jest właściwe i zdrowe, a co niewłaściwe i chore – tego typu spojrzenie uważane jest jako zewnętrzne wobec osoby. Perspektywa wewnętrzna bardzo dużą wagę przywiązuje do celu, jaki spełniają różne zachowania. Źródłem wiedzy jest w niej to, jak osoba doświadcza siebie i jak o sobie decyduje, nie zaś czy z perspektywy „obiektywnej” (kto decyduje o tym, że perspektywa jest obiektywna?) mieści się ono w normach. W psychologii humanistycznej psychologiczne diagnozy nie służą uproszczeniu i nadania jednoznacznej nazwy temu, co się dzieje w życiu drugiej osoby. Są raczej próbą zrozumienia jej bólu.
Rozumienie objawów według psychoterapii humanistycznej
Sytuacja jest współtworzona przez człowieka i jego otoczenie (także przez innych ludzi). Jej poszczególne elementy wpływają na siebie i w sposób dynamiczny ją kreują. Z tego punktu widzenia zaburzenie w funkcjonowaniu traktuje się jako twórczy proces, który angażuje zasoby i ma na celu odnalezienie się w świecie. W psychologii Gestalt każdy objaw i zachowanie, które społecznie uważane jest jako nieprawidłowe, jest traktowane jako sposób poradzenia sobie z doświadczeniem, które z różnych powodów nie może być w pełni przeżyte. Do tych powodów należą niemożność znalezienia wystarczającego oparcia w sobie, a także brak dostosowanej do potrzeb reakcji ze strony otoczenia. W takich przypadkach zostaje zablokowana spontaniczność. Spontaniczne reakcje angażują wszystkie zasoby i pozwalają na budowanie pełnej świadomości doświadczenia. Jeżeli nie można doświadczyć sytuacji w pełni, doświadczamy tylko jej pewnych aspektów. Ograniczenie swobody i konieczność ukrycia pewnych elementów doświadczenia budzi lęk. A gdy te sytuacje się powtarzają, dochodzi do utrwalenia zachowania i przechodzi ono w nawyk.
Na czym polega zmiana w psychoterapii humanistycznej
Takie podejście ma swoje znaczenie dla procesu terapeutycznego. Celem terapii nie jest doprowadzenie do prawidłowego (zgodnego z normami) sposobu doświadczania świata, lecz do doświadczania go w sposób spontaniczny i pełny, który w znacznie mniejszym stopniu naznaczony lękiem. Proces zmiany zachodzi w paradoksalny sposób. Zamiast koncentrować się na tym, kim nie jesteśmy i czego brakuje, uznajemy to kim jesteśmy , jak doświadczamy świata. Świadomość i akceptacja, pozwalają na spontaniczność, która z kolei pozwala w pełni doświadczać sytuacji, w której jesteśmy i reagować na rzeczywistość w niezablokowany sposób. Takie uwolnienie daję swobodę i zaufanie do siebie, co z kolei pozwala na to, by na bieżąco decydować o tym, co w danej chwili zdaje się najlepsze.
Psychoterapia – kiedy ją zakończyć
Psychoterapia to proces, który trwa, ma różne etapy. Ostatnim z nich jest … kończenie. Po czy poznać, że to dobry moment na zakończenie własnej psychoterapii? Kiedy kończyć terapię, a kiedy lepiej z tą decyzją się wstrzymać?
Psychoterapia to proces, który trwa, ma różne etapy. Ostatnim z nich jest … kończenie. Po czy poznać, że to dobry moment na zakończenie własnej psychoterapii? Kiedy kończyć terapię, a kiedy lepiej z tą decyzją się wstrzymać?
Kiedy zakończyć terapię?
Pytanie o to, jak długo będzie trwać psychoterapia towarzyszy klientom zwykle od samego początku. Czasem stoi za nim ciekawość, chęć zaplanowania swojej przyszłości, innym razem obawa przed długotrwałym zobowiązaniem czy niecierpliwość, by zmiana wreszcie się pojawiła, a cierpienie minęło. Pierwsze konsultacje z psychologiem służą rozwianiu tych wątpliwości oraz nawiązaniu nici porozumienia, nabrania zaufania do terapeuty. W ich trakcie ustalane są też wspólnie cele psychoterapii, nad którymi klient wraz z terapeutą mają pracować. Ich precyzyjne określenie znacznie ułatwia zorientowanie się, w którym momencie drogi do zmiany jest klient. Zastanawiając się nad tym, czy to dobry moment by zakończyć terapię, warto ocenić (najlepiej wspólnie z psychoterapeutą), które cele zostały osiągnięte, w jakim stopniu. Dobrem momentem na zakończenie byłby więc taki, w którym klient ma poczucie, że osiągnął w zadawalającym dla niego stopniu ustalone cele psychoterapii.
W przeżyciach osób uczestniczących w psychoterapii zbliżający się koniec wiąże się z poczuciem osiągnięcia większego spokoju i pogodzenia ze sobą, powtarzającymi się sytuacjami, w których klient w zasadzie nie ma ważnych spraw do omówienia, ponieważ ma poczucie, że samodzielnie sobie z nimi radzi. Na psychoterapii powtarza się natomiast temat zadowolenia z osiągniętych zmian i cieszenia się z nowych sposobów reagowania.
Kiedy nie kończyć psychoterapii?
Zdarza się także, że myśl o zakończeniu terapii pojawia się pomimo, ze upragniona zmiana nadal nie nastąpiła. Kiedy przychodzi w momencie kryzysu życiowego klienta, warto wstrzymać się z decyzją o kończeniu, aż emocje opadną. Czasem myśli o kończeniu towarzyszy poczucie rozczarowania czy bezsensu. Osoba zastanawia się po co jej psychoterapia, ma wrażenie, że nic się nie zmienia. Warto podzielić się swoimi wątpliwościami z terapeutą – być może będzie to okazja do zmian kierunku lub sposobu prowadzenia psychoterapii. Być może ważne okaże się wyrażenie żalu, złości czy rozczarowania psychoterapią, a to może otworzyć możliwość dookreślenia potrzeb klienta do terapeuty, czy korekty celów. Efektem takiej rozmowy może być także utwierdzenie się w decyzji, że klient nie chce kontynuować terapii.
Jak zakończyć psychoterapię?
Niezależnie od okoliczności warto dać sobie czas na zakończenie terapii. Nie jest korzystna sytuacja, w której psychoterapia jest nagle urwana. Czas kończeniu służy podsumowaniu tego, co działo się psychoterapii, co było pomocne, a co nie służyło zmianie. To dobry moment na przyjrzenie się relacji terapeutycznej i jej zmianom. Przydatne może być też zastanowienie się nad planami, jakie klient chce zrealizować po zakończeniu psychoterapii. To rzadko zdarzające się w życiu doświadczenie planowego kończenia daje też okazję do przyglądania się swoim przeżyciom w czasie rozstawania i pożegnania.
Przeszłość i psychoterapia
Przeszłość jest ważnym, budzącym wiele emocji aspektem pracy psychoterapeutycznej. Wiele osób obawia się wracania do niej, wiele zdaje się żyć zadawnionymi urazami i minionymi wydarzeniami. Praktyka pokazuje, że zajmowanie się przeszłością w psychoterapii ma często sens, jednak to klient decyduje, czy i na jakich zasadach chce do niej powracać.
Przeszłość jest ważnym, budzącym wiele emocji aspektem pracy psychoterapeutycznej. Wiele osób obawia się wracania do niej, wiele zdaje się żyć zadawnionymi urazami i minionymi wydarzeniami. Praktyka pokazuje, że zajmowanie się przeszłością w psychoterapii ma często sens, jednak to klient decyduje, czy i na jakich zasadach chce do niej powracać.
Po co zajmować się przeszłością?
Najważniejszym powodem, dla którego zajmujemy się przeszłością jest to, że jest częścią nas. To jak przeżywaliśmy swoje życie, czego i jak doświadczaliśmy ma wielkie znaczenie dla tego, jak obecnie doświadczamy siebie i świat oraz jakie decyzje podejmujemy. Odrzucanie swojej przeszłości jest rezygnacją z ważnej części siebie. Czasem zdarza się, że z teraźniejszego punktu widzenia, niektóre emocje i działania zdają się bezsensowne, niedostosowane do okoliczności – to budzi niepewność i poczucie zagubienia. W takich przypadkach powiązanie dzisiejszego zachowania z przeszłymi wydarzeniami może przynieść zrozumienie (czasem przebaczenie) i ulgę. Obecne zachowanie staje się logiczne w kontekście wydarzeń i możliwości jakie mieliśmy w momencie, w którym się go nauczyliśmy. Ważnym powodem dotykania przeszłości, jest także to, że daje szansę lepszego przeżycia tego, co zdarzyło się w przeszłości. Czasem oznacza to możliwość otwartego doświadczenia uczuć, które wiązały się z sytuacją, a których nie wolno było ujawnić – żalu, złości, smutku, poczucia krzywdy czy winy. Pozwala także zidentyfikować potrzeby, które nie zostały wówczas zaspokojone. Doświadczenie siebie w pełni oraz otrzymanie zrozumienia i adekwatnego wsparcia może być bardzo oczyszczające nie tylko wewnętrznie, może dać więcej swobody w budowaniu bieżących relacji. Źródłem zrozumienia, empatii i wsparcia jest zarówno terapeuta, jak i sam klient (np. jeżeli sprawa dotyczy dzieciństwa, to w ówczesnym czasie mieliśmy mniejsze możliwości samodzielnego radzenia sobie z trudnościami, niż obecnie, gdy jesteśmy dorośli). Powrót do przeszłości nie zmienia faktów i wydarzeń. Może jednak zmienić sposób w jaki je pojmujemy i jak ich doświadczamy, pozwolić zamknąć niedokończone sprawy.
Utknięcie i unikanie
O tym, jak ważna jest przeszłość świadczy to, że sama propozycja przyjrzenia się jej, budzi u wielu osób bardzo silne emocje. Dla jednych jest to strach, niechęć, czy gniew. Czasem przeszłość jest niemal całkowite zapomniana, tak jakby niepamięć dawała ochronę przed czymś zbyt trudnym. Niekiedy o wadze przeszłości świadczy świadoma, uparta decyzja o niezwracaniu się do swojego przeszłego życia i patrzenia wyłącznie na „tu i teraz”. Przeszłość może stać się także czymś, czego nie unikamy, lecz czym żyjemy w chwili obecnej. W przeszłych zdarzeniach upatrujemy źródeł swoich obecnych niepowodzeń i nieszczęść lub uciekając od obecnej rzeczywistości z przyjemnością wspominamy przeszłość jako wspaniały, nieodżałowany czas. W każdym z tych przypadków dzieje się coś „za bardzo”, jesteśmy zbyt daleko lub zbyt blisko swojej przeszłości. Nie ma w nich swobody, nie ma spokojnej opowieści o własnym życiu. Doświadczenia nieprzeżyte w pełni (czyli takie, które nie wysyciły się wystarczająco) nie mogą zostać zamknięte. Zatrzymują energię, nie pozwalają na rozwinięcie się uczucia satysfakcji, czy ulgi.
Przeszłość i psychoterapia
Zdarza się, że zrozumienie swojej przeszłości, spojrzenie na nią na nowo, oczami dorosłego człowieka, a także doświadczenie zrozumienia i bliskości od innej osoby w momencie dotykania trudności może być bardzo ważnym aspektem pracy terapeutycznej. Wielu psychoterapeutów zapyta o różne przeszłe wydarzenia – często jest to ważne dla nakreślenia kontekstu, zobaczenia osoby na przestrzeni jej życia i lepszego jej zrozumienia. Powracanie do bolesnych doświadczeń, nie powinno być jednak warunkiem pracy terapeutycznej. To klient decyduje, co jest przedmiotem jego procesu. Wspólnie z terapeutą może rozważyć, czy i jaki sens miałby powrót do przeszłości, z jakim ryzykiem się wiąże. Nie ma pewności, że zajmowanie się przeszłością jest jedynym, czy najlepszym sposobem na poszukiwanie życiowej satysfakcji. Zazwyczaj terapeuta ma więcej niż jedną propozycję kierunków pracy i może podzielić się swoim doświadczeniem, które z nich wydają się sensowne z punktu widzenia celu, dla którego klient przyszedł na terapię.
Empatia – magiczny składnik psychoterapii
Niektórzy sądzą, że psychoterapia to czary – nie wiadomo jak, od „zwykłej rozmowy”, człowiek zmienia siebie i swoje życie. Jeśli to rzeczywiście czary, to ważnym (a może najważniejszym) zaklęciem, które je umożliwia, jest empatia.
Niektórzy sądzą, że psychoterapia to czary – nie wiadomo jak, od „zwykłej rozmowy”, człowiek zmienia siebie i swoje życie. Jeśli to rzeczywiście czary, to ważnym (a może najważniejszym) zaklęciem, które je umożliwia, jest empatia.
Empatia - nic prostszego?
Empatia to zdolność do zobaczenia – zrozumienia i odczucia (także na poziomie cielesnym) – perspektywy innej osoby. Gdy czyta się taką definicję wydawać się może, że jest to prosta, oczywista reakcja. Prawdziwa, skuteczna empatia łatwa jednak nie jest. Można wręcz powiedzieć, że niemała część zranień i bolesnych doświadczeń, które zostają w nas na dłużej, ma u źródła właśnie brak dostatecznie empatycznej reakcji drugiego człowieka:
w dzieciństwie – gdy dziecko spotyka się z nieempatyczną reakcją na swoje emocje: tłumieniem, zawstydzaniem, karaniem; gdy z powodu braku zrozumienia pozostaje osamotnione i opuszczone;
w związkach – gdy partnerom trudno jest zareagować empatycznie na potrzeby drugiej osoby, a także zrozumieć na głębszym poziomie przyczyny zachowania partnera (także tego, które jest bolesne);
w sytuacjach kryzysowych – gdy nie znajdujemy w otoczeniu osób, do których możemy zwrócić się trudnymi emocjami, które będą nam w nich towarzyszyć i pozwolą nam je w pełni przeżywać.
Trudne wydarzenia są nieodłącznym składnikiem życia. Powodują nieprzyjemne emocje i cierpienie, które jednak w dogodnych, empatycznych warunkach po jakimś czasie naturalnie mijają. Nieotrzymane empatycznej reakcji ze strony otoczenia powoduje, że bolesne emocje zostają na dużo dłużej.
Przeszkody w empatii
Osoba pragnąca w pełni empatycznie reagować na drugiego człowieka z pewnością zauważy, że wymaga to sporego wysiłku i otwartości. Oto niektóre przeszkody, które mogą utrudniać lub zaburzać empatyczne reakcje:
własne silne emocje i zranienia (np. w sytuacjach konfliktowych);
własne uprzedzenia, sztywne oceny i przekonania na temat innych ludzi;
brak wiedzy i znajomości istotnego kontekstu życia drugiego człowieka – np. kontekstu kulturowego, specyficznego doświadczenia życiowego;
zaburzony kontakt ze sobą – nie będąc świadomym swoich własnych emocji, przeżyć, trudno być w pełnym kontakcie z innymi. Nasze własne uczucia, jeśli są dla nas niejasne, mogą niepostrzeżenie zaburzać nasz odbiór innych osób, np. możemy nieświadomie przypisywać innym własne uczucia.
Empatyczny psychoterapeuta
Według Carla Rogersa, ojca psychoterapii humanistycznej, empatia ze strony terapeuty to jeden z trzech warunków koniecznych do tego, by móc skutecznie pomagać innym w zmianie. Klienci korzystający z psychoterapii często doświadczają ulgi, gdy w kontakcie terapeutycznym po raz pierwszy czują się zrozumiani, nieoceniani. W trakcie sesji terapeutycznych, mają przestrzeń na to, by przeżywać wszelkie uczucia, bez poczucia, że terapeuta próbuje je stłumić. To daje niepowtarzalną szansę, móc uwolnić się od dawnych bolesnych emocji, przeżywszy je w kojącym i empatycznym kontakcie z drugim człowiekiem.
Spojrzenie na uzależnienie przez urazy więzi
Nałogi zazwyczaj są postrzegane jako coś, co jest dla człowieka destrukcyjne. To prawda, jednak nie cała. Jaką funkcję pełnią nałogi i jakie bywa ich źródło? Odpowiedzi w artykule.
Nałogi zazwyczaj są postrzegane jako coś, co jest dla człowieka destrukcyjne. To prawda, jednak często nie ujmująca funkcji, jaką one pełniły kiedyś i pełnią nadal dla osób uzależnionych. Czynności nałogowe oraz zażywanie substancji odpowiadają często na potrzeby, których osoby uzależnione nie nauczyły się zaspokajać, czerpiąc ze zdrowych dla siebie źródeł.
Uzależnienie – mechanizm powstawania
Dzieje się tak wtedy, kiedy dziecko, a później dorosły – nie ma możliwości nabycia podstawowych zasobów, które pozwalają bezpiecznie funkcjonować w życiu i w relacjach z innymi. Kiedy dziecku brakuje miłości, akceptacji, zrozumienia, a dojdzie do tego przemoc, wykorzystanie czy opuszczenie, to dziecko traci poczucie bezpieczeństwa.Pozostaje samo z ogromem przytłaczających je doświadczeń i emocji. Nie poznaje od bliskich osób wzorców samokojenia i regulowania emocji, więc zaczyna radzić sobie w inny sposób. Może w zamian wykształcić mechanizm nałogowych czynności bądź zażywania różnych substancji. Są one szybkim i prostym, choć działającym jedynie na krótką metę, sposobem na poradzenie sobie z trudnymi doświadczeniami i emocjami.
Nałóg jako substytut relacji
Według Bożeny Maciek-Haściło - psychologa, psychoterapeutki, superwizora psychoterapii uzależnień - alkohol, narkotyki, pornografia, nałogowe kupowanie są substytutem więzi i relacji. Dają bezpieczeństwo i przewidywalność, których osoby uzależnione nie znaleźli w relacjach z bliskimi ludźmi.: „Narkotyki, seks, alkohol, zakupy stają się substytutem relacji, której ci ludzie nie mają” – tłumaczy.
Czasem można usłyszeć, że nałogowe czynności czy nałogowe zażywanie substancji są pozorną ucieczką. Według Bożeny Maciek-Haściło nie ma w tym pozorności: „Tu jest prawdziwe cierpienie i pragnienie znalezienia ukojenia. Większość moich pacjentów jest bardzo samotna, nie ma drugiej osoby i te przeróżne uzależnienia – czy substancje takie jak narkotyki, alkohol, leki, czy czynności, np. zakupoholizm, seks, hazard – z jednej strony służą temu, żeby zaspokoić potrzebę relacji z innym człowiekiem, ale z drugiej strony niszczą, bo ludzie odsuwają się od osób, które popadają w nałóg. Naturalnie najpierw walczą o nie, ale z czasem się poddają. I odchodzą. A samotność tamtego człowieka się pogłębia.”
Uzależnienie a psychoterapia
Wyleczeniem więc dla osoby uzależnionej nie będzie tylko abstynencja, ale również, a może przede wszystkim, odzyskanie lub zbudowanie satysfakcjonujących więzi z drugim człowiekiem. Czasem pierwszą taką osobą może być psychoterapeuta, przy której pacjent może nauczyć się regulacji emocji i zbudować bezpieczną więź.To przy nim klient może zobaczyć, że czas, gdy jego cierpienie pozostawało bez odpowiedzi, a jedynym wyjściem było zagłuszenie go, już minął. Może też uczyć się rozpoznawania swoich stanów emocjonalnych oraz satysfakcjonującego odpowiadania na nie – bez udziału substancji.
Więcej informacji na ten temat można obejrzeć i przeczytać tutaj:
http://www.miesiecznik.wdrodze.pl/?mod=archiwumtekst&id=15665#.XV7SMOgzbIU
https://www.youtube.com/watch?v=7jiVQmggS7U
Empatia cielesna („embodied empathy”) a psychoterapia
Empatia jest jednym z warunków koniecznych do tego, by w trakcie psychoterapii klient mógł zrozumieć siebie, a w konsekwencji swobodnie szukać najlepszej dla siebie drogi zmiany. Prawdziwa empatia nie jest „sztucznym”, czy „wyuczonym” zachowaniem terapeuty. Nierzadko jej składnikiem jest odczuwanie przeżyć drugiego człowieka na podstawowym, biologicznym poziomie. Ten rodzaj empatii nazywana jest empatią cielesną („embodied empathy”).
Empatia jest jednym z warunków koniecznych do tego, by w trakcie psychoterapii klient mógł zrozumieć siebie, a w konsekwencji swobodnie szukać najlepszej dla siebie drogi zmiany. To dzięki prawdziwemu zrozumieniu przez drugiego człowieka – w czasie procesu terapii przez psychoterapeutę – możemy stopniowo rozwikłać nasz własny chaos myśli i uczuć. Co ważne, prawdziwa empatia nie jest „sztucznym”, czy „wyuczonym” zachowaniem terapeuty. Nierzadko jej składnikiem jest odczuwanie przeżyć drugiego człowieka na podstawowym, biologicznym poziomie. Ten rodzaj empatii nazywana jest empatią cielesną („embodied empathy”).
Doświadczenie empatii – moc transformacji
Osobom, które nie przywykły do doświadczania zrozumienia ze strony otoczenia, empatyczne reakcje wydają się czasem podejrzane. Stereotypowy żart o terapeucie, który z udawanym zainteresowaniem kiwa głową słuchając wypowiedzi pacjenta odzwierciedla być może ten sceptycyzm wobec empatycznego słuchania (a może protest przeciwko niedostatecznie autentycznej reakcji?). A jednak osoby, które przeżyły wysłuchanie z prawdziwą, pełną, empatyczną uwagą wiedzą, że jest to doświadczenie niezwykłe i transformujące. Według Carla Rogersa, twórcy psychoterapii skoncentrowanej na osobie, wysoki poziom empatii w relacji terapeutycznej jest prawdopodobnie najważniejszym czynnikiem powodującym zmianę i uczenie się u klienta.[1]
Rodzaje empatii
Empatia jest złożonym doświadczeniem, a empatyczne współodczuwanie może odbywać się na różnych poziomach. Empatia poznawcza to zdolność do przyjęcia perspektywy drugiej osoby, zrozumienia jej sposobu myślenia, spojrzenia na świat jej oczami. Empatia emocjonalna to umiejętność wczucia się w emocje drugiej osoby, współodczuwającego towarzyszenia w jej uczuciach.
Empatia cielesna („embodied emapthy”, Cooper, 2001 [2]) to jeszcze bardziej bazowy poziom współodczuwania. Będąc empatycznymi w ten sposób, jesteśmy uważni na nasze własne reakcje cielesne w związku z tym, co dzieje się z klientem. Może się zdarzyć, że terapeuta odczuwa wówczas podobne stany fizyczne, co klient, lub przeciwnie – ma kontakt z odczuciami, których klient nie przeżywa. Może być to ucisk brzucha, wstrzymany oddech, zaciskanie pięści czy dreszcze. Ten rodzaj współodczuwania jest wyraźną reakcją na stan drugiej osoby. Co ciekawe, drugi człowiek wcale nie musi być świadomy swoich odczuć fizycznych, by jego współtowarzysz mógł doświadczać empatii cielesnej. Przykładowo, w czasie psychoterapii nierzadko dopiero komunikat ze strony terapeuty – np.: „Gdy rozmawiamy na temat tego wydarzenia, czuję, że przestaję oddychać.” – przywraca uwagę klienta do jego ciała i pozwala mu skontaktować się z własnymi przeżyciami.
Różnimy się między sobą tym, do których fragmentów swojego doświadczenia mamy najwięcej dostępu: myśli, uczuć czy odczuć z ciała. Różne rodzaje empatii ze strony innych osób okażą się też dla nas najbardziej istotne. Jednak często by poczuć się zrozumiani w pełni, potrzebujemy równie pełnej, wielopoziomowej empatycznej reakcji ze strony drugiego człowieka. To właśnie w odniesieniu do niego Rogers mówił: „Być usłyszanym to potężne doświadczenie” („To be listened to is a very powerfull experience.”).
[1] “07:31 Empathic Listening, Carl Rogers opublikowane przez Be You Fully – July 16, 2016 (https://www.youtube.com/watch?v=2dLsgpHw5x0)
[2] Cooper, M. (2001). “Embodied empathy”. w: S. Haugh i T. Merry (Red), “Empathy.” Ross-on-Wye: PCCS Books