Co nam daje (a co zabiera) pośpiech?

„Ledwo wyrabiam na zakrętach.”; „Nie wiem w co ręce włożyć.”; „Już nie wiem jak się nazywam.”

 Te i kilka innych zdań pada nierzadko z naszych ust: zabieganych, zapracowanych, przeciążonych, przebodźcowanych. Dla części z nas ten stan stał się wręcz oczywisty. Co daje nam bycie w ciągłym pędzie? Co przez pośpiech tracimy?

Poczucie własnej wartości na szali

Ekscytacja. Moc. Poczucie sprawczości i satysfakcji.

Tyle robię. Tak dużo potrafię. Tyle sukcesów osiągam. Jestem zorganizowana. Jestem sprawny. Jestem skuteczny.

Przy dobrych wiatrach skuteczne realizowanie wielu zadań może budować pewność siebie i pozytywny obraz siebie. O ile znajdziemy chwilę na to, by siebie zauważyć.

Często jednak to, co dominuje, to poczucie przemęczenia i przeciążenia. W takich momentach, gdy brakuje nam zasobów łatwiej nam o popełnianie błędów, zapominanie o jednym z miliona zadań. Autokrytyczne zdania czają się wtedy tuż za rogiem: „Znów nie dałem rady.”, „Nawet takiej prostej rzeczy nie potrafię zapamiętać.”, „Nie nadaję się do tego.”. Łatwo też wtedy o niekonstruktywne odreagowanie – na przykład wyładowanie swojej frustracji na ludziach z otoczenia, co długofalowo może podkopywać i osłabiać nasze relacje.

Działania, które napełniają czy ucieczka od pustki?

W naszym życiu mogą zdarzać się okresy, które czasowo zapraszają do bardziej intensywnych aktywności: nowa praca, remont mieszkania, kluczowa faza ważnego dla nas projektu. Czasowo możemy wtedy działać na naprawdę wysokich obrotach. Jednak te działania kiedyś się kończą, a jeśli rzeczywiście były skupione wokół ważnych dla nas celów, pozostawiają po sobie uczucie satysfakcji i choćby częściowego spełnienia.

Bywa jednak i tak, że piętrzące się miesiącami pilne i ważne zadania, którym poświęcamy nasz czas, mają zupełnie inną funkcję. Dzięki nim całymi miesiącami, a nawet latami, możemy unikać kontaktu z samym sobą. Może obawiamy się, że natrafimy na jakieś bardzo nieprzyjemne dla nas uczucia? Może na wszelki wypadek unikamy pytań i wątpliwości, które mogłyby się w nas pojawić? A może unikamy doświadczenia pustki, bezradności czy zagubienia?

 

Przyjemna stymulacja czy chaos?

Dla części z nas stan, w którym dookoła dużo się dzieje, jest przyjemny. Karmi naszą potrzebę stymulacji, zaspokaja ciekawość, chroni przed znużeniem. Pozwala nam doświadczać, a nowe doświadczenia budują nas, naszą wiedzę o sobie oraz nasze umiejętności. Aby to się zadziało, potrzebny jest czas i umiejętności przetrawienia tego, co się wydarzyło. W chwili zatrzymania może pojawić się myśl, np. „Naprawdę nieźle radzę sobie z robieniem czapek na szydełku.”. Może zauważymy jakieś odczucie z ciała, np. delikatny uśmiech na twarzy, przyjemne unoszenie klatki piersiowej. Może połączymy je z jakąś emocją: radością, satysfakcjąa czy poczuciem dumy.

Drugą stroną medalu jest pęd, w którym doświadczamy przede wszystkim chaosu i zagubienia. Wydarzenia i zadania mijają jak za oknami pędzącego pociągu. Nie zostawiają wyraźnego śladu. Nie pamiętamy już ani dlaczego wsiedliśmy do pociągu, ani dokąd ten pociąg jedzie. A może już dawno przejechaliśmy  naszą stację?

 

A jaki jest Twój pęd i pośpiech? Co Ci daje? Czy coś Ci zabiera?