O potrzebie „bycia ważnym” w relacjach
Potrzeba bycia ważnym dla kogoś to chyba jedna z najbardziej uniwersalnych potrzeb. Co to znaczy w psychologicznym sensie i co może stać na drodze do jej zaspokojenia?
Potrzeba bycia ważnym – co to znaczy?
Bycie dla kogoś ważnym zazwyczaj mówi o rodzaju kontaktu, jakiego poszukujemy. To właśnie dzięki kontaktowi z innymi mamy poczucie, że istniejemy. Za chęcią bycia ważnym mogą stać jednak bardzo różne potrzeby:
Chcę być zauważony/-a – potrzebuję twojej uwagi
Chcę być doceniony/-a – potrzebuję czuć, że mnie pozytywnie oceniasz i szanujesz
Chcę być zrozumiany/-a – potrzebuję czuć, że naprawdę wiesz, co przeżywam
Chcę być zaakceptowany/-a – potrzebuję czuć, że akceptujesz mnie takim jakim jestem/ taką jaką jestem
Chcę być odzwierciedlony/-a – potrzebuję Twojej empatycznej reakcji na mnie i na moje przeżycia
Chcę być blisko – potrzebuję czuć, że jesteś zaanagażowany/-a w naszą relację.
„Widzę cię” / „Nie widzę cię”
Na terapii lub warsztacie psychologicznym słowa „widzę cię” potrafią wywołać lawinę łez, chęć schowania się lub ucieczki. Wydaje się, że uważny, empatyczny wzrok drugiego człowieka to coś, czego wielu z nas ma za mało. Sytuacje „niewidzenia” obserwować można w wielu okolicznościach. Rodzic zajmujący się pracą, sprzątaniem i gotowaniem, w danym momencie nie widzi swojego dziecka. Rozbiegany wzrok partnera, który słuchając nas jest jednocześnie myślami zupełnie gdzie indziej. Przyjaciółka, która jednym uchem nas słucha, myśląc jednocześnie głównie o tym, co sama za chwilę chce powiedzieć. Dziecko, które chwali się zbudowanym własnoręcznie i z zaangażowaniem samolotem i w odpowiedzi słyszy, że jest krzywy.
Byłoby zresztą niemożliwe być wciąż w głębokim kontakcie z drugim człowiekiem. Kontakt w naturalny sposób ma swój rytm zbliżania i oddalania. Jednak, gdy sytuacje, gdy czuliśmy się „niewidziani” zdarzały się w przeszłości szczególnie często bądź były szczególnie bolesne, możemy aktualnie doświadczać ich jako szczególnie przykrych. Mogą pojawiać się w nas intensywne uczucia smutku, niepokoju, zawstydzenia, opuszczenia.
W ochronie wrażliwego ja
Zaspokajanie własnych potrzeb jest w teorii niezwykle proste. Uświadamiamy sobie czego potrzebujemy, a następnie dbamy o to, by tę potrzebę zaspokoić. Jeśli to potrzeba skierowana do drugiej osoby, po prostu mówimy jej: „Potrzebuję żebyś mnie posłuchał z uwagą. Proszę, czy możesz poświęcić mi teraz czas?”. Po drugiej stronie jest odpowiedź: „Tak, chcę i mogę to zrobić” lub „Nie, nie chcę lub nie mogę tego zrobić.”
Teoria niestety znacznie różni się od praktyki. Najczęściej w tym procesie zdarzają się dwie blokady:
Tak bardzo nie chcemy / boimy się poczuć swój smutek, lęk, samotność, zależność, że nawet nie rozpoznajemy tego, za czym tęsknimy i nie umiemy określić swoich potrzeb. Zamiast tego nakładamy zbroję obojętności, złości lub pretensji.
Tak bardzo boimy się odmowy, a w związku z tym poczucia odrzucenia, wstydu, zlekceważenia, że mimo iż wiemy, za czym tęsknimy, nie prosimy o to. Czekamy, aż ktoś sam się domyśli, nieświadomie wciąż testujemy: „Zobaczymy, czy jej naprawdę zależy”. A gdy testy, którym poddajemy nieświadomą niczego drugą osobę nie wypadną pomyślnie, wściekamy się ze zdwojoną siłą.
Jak wyjść z pułapki?
Nie ma magicznego sposobu na zaspokojenie potrzeb stojących za hasłem „chcę być widziany/-a”. Jedyną drogą jest podjęcie ryzyka odsłonięcia się. Konieczna do tego jest zdolność do tolerowania uczuć, które się z tym wiążą: zrozumienie ich źródła, doświadczenie ich w bezpiecznych warunkach – na przykład terapii, a następnie rozróżnienie czy nasze reakcje są związane z aktualną sytuacją czy też tą z przeszłości. Da to nam możliwość widzenia siebie w pełni: jako potrzebujących, kruchych, zaspokojonych lub nie. Da możliwość widzenia innych pełniej: jako różnych od nas, mających swoje potrzeby, czasem odpowiadających na nasze, a czasem nie.